Co jeszcze zdrożeje?

Co jeszcze zdrożeje?

Co jeszcze zdrożeje?

Podczas, gdy media głównego ścieku ronią krokodyle łzy, że dyrektor cyrku w Waszyngtonie nie zaprosił do stołu polskich władz wraz z ekipą europejskich klaunów, Polacy mają problem. Polacy po raz kolejny zostaną zmuszeni do zaciskania pasa. Od początku 2026 roku niemal każdy element życia codziennego stanie się droższy. Zaczynając od rachunków za energię i ciepło, przez składki ZUS, po lokalne podatki. Do tego rząd serwuje nam kolejne kuriozalne decyzje, jak podwyżkę abonamentu RTV, którego miał… zlikwidować. Władza po raz kolejny udowadnia, że priorytetem nie są obywatele, lecz własne interesy i realizacja polityki narzuconej z zewnątrz.

Rachunki, które pożerają pensje

Już w lipcu wielu Polaków odczuło boleśnie skutki decyzji rządu, który zatwierdził nowe taryfy ciepła po wygaszeniu fragmentu tarczy antyinflacyjnej. Rachunki wzrosły nawet o 90 procent – z 400 zł do 760 zł miesięcznie. Zima 2025/2026 zapowiada się więc jako kolejna katastrofa dla domowych budżetów.

Rząd próbuje uspokajać, że wprowadzi „bon ciepłowniczy” dla najbiedniejszych, ale szczegółów wciąż brak. Nietrudno zgadnąć, że pomoc okaże się iluzoryczna, jak zawsze – ograniczona biurokracją, niskimi progami dochodowymi i skomplikowanymi procedurami. Zamiast realnego wsparcia dla milionów rodzin, władza po raz kolejny wybierze propagandowy gest.

Co gorsza, niepewna jest przyszłość cen energii elektrycznej. Zamrożenie cen prądu kończy się we wrześniu 2025 r., a jeśli prezydent zawetuje ustawę o jego przedłużeniu, rachunki wzrosną średnio o kolejne 20 zł miesięcznie. Oznacza to, że wiele gospodarstw domowych zimą stanie przed dramatycznym wyborem – zapłacić za ogrzewanie i prąd, czy może za jedzenie?

Fiskalne sidła – państwo żywi się społeczeństwem

Podwyżki dotkną nie tylko rachunków, ale i danin na rzecz państwa. W górę idą składki ZUS i zdrowotna, co szczególnie uderzy w mikroprzedsiębiorców, którzy stanowią fundament polskiej gospodarki. Dla wielu z nich oznacza to kres działalności – już teraz rośnie liczba zawieszanych firm, a po styczniu 2026 roku fala ta tylko przybierze na sile.

Jednocześnie wzrosną podatki i opłaty lokalne. Co roku są one waloryzowane wskaźnikiem inflacyjnym, co oznacza coraz większe obciążenia dla posiadaczy mieszkań, domów czy nawet… właścicieli psów. Choć pojedyncze kwoty mogą wydawać się niewielkie, w skali roku tworzą kolejną poważną dziurę w domowych budżetach.

Rząd, zamiast szukać oszczędności w administracji czy ograniczać kosztowne transfery polityczne, idzie najprostszą drogą – drenowania kieszeni obywateli. Propaganda władzy mówi o „sprawiedliwej polityce społecznej”, ale rzeczywistość pokazuje, że to właśnie zwykły człowiek jest dojną krową systemu, który nie służy obywatelom, lecz sam sobie.

Chorych priorytetów ciąg dalszy

Podwyżka abonamentu RTV to przykład bezczelności władzy. Obiecano jego likwidację, tymczasem od stycznia 2026 roku opłaty wzrosną do 9,50 zł za radio i 30,50 zł za telewizor. W praktyce oznacza to kolejne 38,40 zł rocznie dla każdego gospodarstwa z telewizorem – haracz na rzecz mediów publicznych, które od dawna pełnią funkcję tuby propagandowej rządu.

Jeszcze większym absurdem jest zestawienie tych wszystkich podwyżek z wydatkami na zbrojenia. Rząd chce przeznaczyć w przyszłym roku aż 5 procent PKB na zakupy uzbrojenia, podczas gdy miliony Polaków nie będą miały pieniędzy na ogrzanie swoich domów. Obywatele marznący zimą w mieszkaniach – oto cena polityki podporządkowanej zewnętrznym interesom i kosztownej wojennej retoryki.

Do tego dochodzi koszt utrzymywania setek tysięcy Ukraińców w Polsce, finansowania ich świadczeń socjalnych i wspierania ukraińskiego reżimu militarnego z naszych podatków. To pieniądze, które mogłyby realnie poprawić sytuację polskich rodzin. Zamiast tego rząd woli spełniać oczekiwania zagranicznych instytucji i brukselskich biurokratów, którzy narzucają nam politykę „zielonego ładu” prowadzącą do drożyzny i deindustrializacji.

Gniew społeczny tyka jak bomba

Sytuacja gospodarcza staje się coraz bardziej dramatyczna. Rosnące bezrobocie, lawina zwolnień grupowych i coraz wyższe rachunki tworzą mieszankę wybuchową. Rząd, zajęty własnym PR-em, nie dostrzega, że społeczeństwo ma już dość.

To nie „zewnętrzne uwarunkowania” są winne tej sytuacji, lecz świadoma i błędna polityka rządzących. Ich priorytety są jasne: militaria, propaganda i interesy obcych instytucji. Obywatele? Są na końcu listy. Ale każdy reżim, który gardzi społeczeństwem, prędzej czy później przekonuje się, że gniew ludzi jest silniejszy niż najbardziej rozbudowana machina propagandowa.

  • Podziel się

Jarosław Augustyniak

Dodaj komentarz

Ostatnie komentarze

  1. Obejrzałam pani wypowiedzi na Wbrew Cenzurze a teraz sprawdzam, jak tu działają komentarze.