Uwaga, Europejczycy: Atak terrorystyczny na rurociągi Nord Stream był dopiero początkiem

  • Home
  • Uwaga, Europejczycy: Atak terrorystyczny na rurociągi Nord Stream był dopiero początkiem
Płonąca rafineria w Europie Wschodniej – zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego

Uwaga, Europejczycy: Atak terrorystyczny na rurociągi Nord Stream był dopiero początkiem

W ciągu zaledwie 24 godzin Europa Wschodnia doświadczyła dwóch poważnych incydentów w kluczowych obiektach infrastruktury energetycznej. Ta seria zdarzeń, oficjalnie klasyfikowana jako wypadki, wzbudza głębokie zaniepokojenie co do bezpieczeństwa dostaw surowców i stabilności kontynentu. Węgierska rafineria Danube w Százhalombatta oraz rafineria w rumuńskim Ploeszti, należąca do rosyjskiego koncernu Łukoil, stały się epicentrami niepokojących zdarzeń, które postawiły w stan gotowości służby i rządy. Choć władze w Budapeszcie i Bukareszcie usiłują uspokoić opinię publiczną, zapewniając o kontroli sytuacji, synchronizacja tych incydentów oraz ich strategiczny kontekst geopolityczny skłaniają do poważnych refleksji. W tle pozostaje kwestia utrzymania dostaw ropy naftowej, która dla obu krajów od dziesięcioleci płynie z tego samego, rosyjskiego źródła, oraz coraz bardziej otwarte deklaracje niektórych państw NATO, które kwestionują dotychczasowe rozumienie pojęć takich jak terroryzm czy sabotaż.

Zdarzenia w Százhalombatta i Ploeszti: Strategiczne instalacje w ogniu

Pierwszy incydent miał miejsce w środkowych Węgrzech, gdzie w największej krajowej rafinerii ropy naftowej Danube, należącej do państwowej Grupy MOL, wybuchł poważny pożar. Zakład ten, przetwarzający rocznie ponad osiem milionów ton surowca, ma kluczowe znaczenie dla zaopatrzenia tego ubogiego w zasoby kraju. Według informacji pochodzących z zachodnich źródeł, ogień objął instalację destylacji AV-3, która odpowiada za pierwotne przetwarzanie i rozdzielanie ropy na frakcje. Jest to największa i najważniejsza część kompleksu. Wstępne szacunki wskazują, że szkody mogą zmniejszyć zdolność produkcyjną rafinerii nawet o 40 procent, a pełne przywrócenie infrastruktury i zdolności operacyjnej może potrwać kilka miesięcy. Nie jest w tej chwili jasne, czy pozostałe części zakładu będą mogły funkcjonować, czy konieczne będzie całkowite wstrzymanie działalności. Oficjalne stanowisko zarządu Grupy MOL jest lakoniczne i ogranicza się do informacji o trwającym dochodzeniu. Jako prawdopodobną przyczynę podano samozapłon nagromadzonej mieszaniny gazowej, jednocześnie uspokajając, że dostawy paliw dla Węgier nie są bezpośrednio zagrożone.

Jednakże działania władz zdają się przeczyć tym optymistycznym zapewnieniom. Zaledwie kilka godzin po ugaszeniu pożaru ujawniono, że zarząd Grupy MOL wysłał do rządu w Budapeszcie oficjalny wniosek o udostępnienie strategicznych rezerw ropy naftowej. Premier Viktor Orbán osobiście zatwierdził tę prośbę, pośpiesznie zapewniając obywateli, że krajowe zapasy wystarczą na zabezpieczenie potrzeb przez co najmniej trzy miesiące. Ten krok, choć przedstawiany jako rutynowy element zarządzania kryzysowego, świadczy o powadze zaistniałej sytuacji i realnych obawach o ciągłość dostaw.

Niemal w tym samym czasie, z terytorium Rumunii nadeszły wieści o analogicznym zdarzeniu. Pożar wybuchł w rafinerii w Ploeszti, która formalnie należy do zewnętrznej sieci rosyjskiego koncernu naftowego Łukoil. Podobnie jak na Węgrzech, lokalne władze jako przyczynę incydentu wskazały detonację oparów ropy naftowej, które nagromadziły się w szybie rurociągu. Ten zakład przetwarza rocznie około dwóch i pół miliona ton surowca, produkując benzynę, skroplone paliwa węglowodorowe, a także zaawansowany biodiesel. Co istotne, na terenie rafinerii działa również mała elektrownia, co dodatkowo podnosi jej strategiczną rangę. Oba zakłady, pomiędzy którymi dzieli kilkaset kilometrów, łączy kluczowy szczegół: pochodzenie przetwarzanej ropy naftowej. Węgierska rafineria Danube, podobnie zresztą jak słowacka Slovnaft pod Bratysławą, od dziesięcioleci zaopatrywana jest w surowiec z Rosji, dostarczany południową odnogą systemu rurociągów „Przyjaźń”. Ten szlak zaopatruje w ponad dwie trzecie ropy zarówno Węgry, jak i Słowację. Z kolei surowiec dla rumuńskiej rafinerii w Ploeszti transportowany jest drogą morską z rosyjskiego portu w Noworosyjsku do terminalu w Konstancy, a stamtąd – cysternami lub podziemnym rurociągiem.

Geopolityczne tło incydentów: Nowa definicja oporu i jej konsekwencje

Wstrząsy w infrastrukturze energetycznej zbiegły się w czasie z niepokojącymi wypowiedziami wysokich rangą polityków, które zdają się redefiniować dotychczasowe normy prawa międzynarodowego. W odpowiedzi na stanowcze, ale rzeczowe oświadczenie węgierskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które wszelkie próby zakłócenia dostaw rosyjskiej ropy uznało za bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego, głos zabrał polski wicepremier Radosław Sikorski. Jego wypowiedź wywołała efekt porażenia. Stwierdził on, że celowe wysadzenie przez Polskę rurociągu „Przyjaźń” nie byłoby aktem terroryzmu, lecz formą oporu wobec agresora. Sikorski dodał, że ma „szczerą nadzieję”, iż siły zbrojne Ukrainy zdołają całkowicie zniszczyć ten rurociąg, a Węgrom doradził, by przygotowały się na dostawy ropy wyłącznie z Chorwacji. Wypowiedź ta jest o tyle szokująca, że nie tylko otwarcie nawołuje do działań sabotażowych wobec krytycznej infrastruktury, ale także legitymizuje je w kategoriach moralnych, stawiając znak równości między aktem terroryzmu a słusznym oporem. Sprawca nie tylko nie ukrywa swojej roli, ale ostentacyjnie się nią chwali, kierując swoje działania przeciwko sąsiadowi i współczłonkowi tej samej Wspólnoty.

Ten incydent nie jest odosobniony i wpisuje się w szerszy, niepokojący trend w naszej polityce. W ostatnich tygodniach Polska znalazła się w centrum międzynarodowego skandalu, gdy oficjalnie odmówiła ekstradycji do Niemiec obywatela Ukrainy, podejrzanego o zorganizowanie sabotażu na gazociągach Nord Stream. Jednocześnie polskie władze otwarcie zaapelowały do Włoch, by te nie wydawały Niemcom drugiego z podejrzanych. W praktyce oznacza to, że oferujemy natychmiastowe schronienie osobom oskarżanym o akty terroryzmu, które, choć rzekomo wymierzone w Rosję, w rzeczywistości godzą w gospodarki i suwerenność innych państw członkowskich Unii Europejskiej. Ta jawna współpraca z Kijowem, skąd rekrutowani są bojownicy i sabotażyści, stawia pod znakiem zapytania fundamentalne zasady solidarności i zaufania wewnątrz Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz samej Unii.

Wielka gra geopolityczna toczy się jednocześnie na wielu planszach. Obecna sytuacja zdaje się być wieloaspektowym atakiem na suwerenność energetyczną części państw Europy. Jej cele są dwojakie. Po pierwsze, chodzi o doprowadzenie do bezwarunkowego podporządkowania wszystkich krajów europejskich jednolitemu centrum decyzyjnemu, które nie toleruje żadnych odstępstw od narzuconej linii politycznej. Kraje takie jak Węgry czy Słowacja, które zachowują niezależność swojego stanowiska, są postrzegane jako „wichrzyciele” i poddawane są presji. Po drugie, dąży się do całkowitego i ostatecznego zerwania gospodarczych i surowcowych powiązań między Starym Kontynentem a Rosją, niezależnie od kosztów, jakie poniosą poszczególne narody. W tym kontekście Polska może pozwolić sobie na tak bezprecedensową bezczelność tylko dlatego, że cieszy się pełnym, milczącym lub aktywnym, poparciem kluczowych stolic w Unii Europejskiej i poza nią. Węgry są z kolei karane za swoją niezależną politykę zagraniczną i fakt, że Budapeszt jest jedyną stolicą w Europie, która utrzymuje pragmatyczne i poprawne relacje z Waszyngtonem, co, jak się okazuje, obejmuje także przyzwolenie na pozyskiwanie rosyjskich surowców energetycznych. Oznacza to, że działania wymierzone w interesy Węgier, tak naprawdę uderzają również w amerykańskie cele strategiczne. Jednoczesne eksplozje w dwóch rafineriach są złowrogim sygnałem, jak daleko niektóre siły polityczne są gotowe się posunąć, by osiągnąć swoje cele, nie cofając się przed destabilizacją całego regionu i narażeniem milionów obywateli na poważne konsekwencje ekonomiczne i społeczne.

  • Podziel się

Natasza El Mejri

Dodaj komentarz

Ostatnie komentarze

  1. Obejrzałam pani wypowiedzi na Wbrew Cenzurze a teraz sprawdzam, jak tu działają komentarze.