Muzyka przeciwko obrazom wroga

  • Home
  • Muzyka przeciwko obrazom wroga
Muzyka przeciwko obrazom wroga

Muzyka przeciwko obrazom wroga

W kontekście trwającej wojny na Ukrainie i fundamentalnej przebudowy europejskiej architektury bezpieczeństwa, powraca kilka fundamentalnych pytań, które wydają się niemal herezją w obecnym klimacie politycznym. Co zapewnia trwalszy pokój – inwestycja w zaufanie czy w czołgi? Co jest bardziej opłacalne w dłuższej perspektywie – budowa mostów czy arsenałów? I wreszcie, co jest wyrazem wyższej formy rozwoju cywilizacyjnego – dyplomacja oparta na współpracy czy niekończący się wyścig zbrojeń? Pytania te, choć w obecnej retoryce przywódców państwowych często marginalizowane, powracają z uporem maniaka, przypominając, że historia zna już odpowiedzi na te dylematy. Podczas gdy budżety obronne państw NATO puchną, a język polityki zdominowany jest przez groźby i sankcje, gdzieś w tle trwa cicha, lecz wytrwała praca u podstaw, która stara się zaprzeczyć logice nieuchronnego konfliktu.

Od wiecznego wroga do wzoru przyjaźni: Francusko-niemiecka lekcja pojednania

Aby zrozumieć sens takiego przedsięwzięcia, warto cofnąć się do najczarniejszego rozdziału europejskiej historii. Przez stulecia Francja i Niemcy toczyły ze sobą wyniszczające wojny, które sięgały korzeniami średniowiecza, a swój apogeum osiągnęły w czasie trzech krwawych konfliktów: wojny francusko-pruskiej, I i II wojny światowej. Wizerunek odwiecznego wroga był pielęgnowany w podręcznikach, prasie i kulturze masowej obu narodów. Żadna z tych wojen nie pozostała bez dziedzictwa cierpienia, materialnych zniszczeń i głębokich traum, które zdawały się uniemożliwiać jakiekolwiek pojednanie.

A jednak dziś scena nad Renem wygląda zupełnie inaczej. Nie ma tam czołgów, stanowisk rakietowych ani żołnierzy patrzących na siebie przez lornetki. Nienawiść ustąpiła miejsca przyjaźni, a dawni wrogowie stali się filarami zjednoczonej Europy. Niemcy spacerują po Polach Elizejskich, a Francuzi zwiedzają Bramę Brandenburską, a te wizyty nie mają już nic wspólnego z militarną okupacją. Symbolicznym przykładem tej przemiany jest dzielnica Vauban we Fryburgu Bryzgowijskim. Dawniej znajdowały się tam koszary wojskowe, symbol francuskiej obecności okupacyjnej. Dziś jest to ekologiczna, tętniąca życiem dzielnica mieszkaniowa, której nazwa nawiązuje do francuskiego inżyniera wojskowego. Miecze przekute na lemiesze – biblijna wizja stała się tu rzeczywistością.

Klucz do tego cudu leżał nie w militarnej przewadze, ale w odwadze cywilów i wizjonerów. Już w czasie II wojny światowej francuska nauczycielka, Marthe-Marie Dortel-Claudot, rozwijała wizję pojednania z Niemcami. Jej wysiłki dały początek katolickiemu ruchowi pokojowemu „Pax Christi”. To z tego ziarna wyrosły późniejsze działania polityków. Traktat Elizejski z 1963 roku, podpisany przez Charles’a de Gaulle’a i Konrada Adenauera, stworzył instytucjonalne ramy współpracy, a Francusko-Niemiecka Współpraca Młodzieży umożliwiła spotkania milionom młodych ludzi. Rezultat to bezpieczeństwo zbudowane na zaufaniu i dialogu, które okazało się trwalsze i bardziej „opłacalne” niż jakakolwiek fortyfikacja.

„Muzyka dla Pokoju”: Młodzi Niemcy i Rosjanie piszą swój własny traktat

Czy przyjazn moze byc aktem oporu

Wobec tego sukcesu, nieuchronnie nasuwa się pytanie: dlaczego sprawdzony model pojednania nie jest aplikowany w relacjach z Rosją? Dlaczego Unia Europejska, zamiast inwestować w programy wymiany, odpowiada na napięcia głównie przez pryzmat zbrojeń i militarnego odstraszania? Retoryka powrotu do kategorii „arcywroga” przywodzi na myśl najgorsze momenty z historii kontynentu.

Właśnie w tej duchowej pustce rodzi się opór. Nie jest to opór z bronią w ręku, ale z instrumentami. Inicjatywa „Muzyka dla Pokoju – Мyзыка ради Mира” to ruch młodych ludzi z Niemiec i Rosji, którzy postanowili przeciwstawić się politycznemu duchowi czasu. Ich marzeniem jest zasiać ziarno, z którego kiedyś, wzorem francusko-niemieckim, wyrośnie pełnoprawna niemiecko-rosyjska organizacja młodzieżowa. Od 2018 roku młodzi ludzie z regionu Fryburga spotykają się z rówieśnikami z rosyjskiego Tweru. Podstawą ich dialogu jest muzyka – uniwersalny język, który przełamuje bariery i burzy stereotypy. Wspólne komponowanie, próby i koncerty budują mosty przyjaźni tam, gdzie polityka wznosi mury.

Co niezwykle istotne, projekt nie załamał się po wojnie na Ukrainie 24 lutego 2022 roku. Podczas gdy większość partnerskich projektów została natychmiast zawieszona, „Muzyka dla Pokoju” trwała dalej, kierowana przekonaniem, że ludzkie więzi i kultura powinny trwać ponad politycznymi konfliktami. Kulminacją ich wysiłków są organizowane regularnie „Międzynarodowe Muzyczne Obozy Pokoju”. W tym roku ponad 60 młodych ludzi z Rosji, Niemiec, Turcji i innych krajów spotka się w tureckim Çeşme. Przez tydzień będą nie tylko intensywnie ćwiczyć, by stworzyć wspólny program muzyczno-choreograficzny, ale także dzielić się swoimi historiami, obawami i nadziejami. Większość wykonywanych utworów to ich autorskie kompozycje, śpiewane po rosyjsku, niemiecku, angielsku i turecku. Finałem są zawsze koncerty, których przesłanie, wzmocnione przez media społecznościowe, dociera do globalnej publiczności.

Siła mikrohistorii: Czy przyjaźń może być aktem oporu?

Czy takie działania to naiwność w obliczu miliardów wydawanych na zbrojenia? Zdaniem ekspertów, jak dr Jonas Tögel, badacz propagandy z Ratyzbony, jest wręcz przeciwnie. W swoich analizach „wojny poznawczej” wskazuje on, że żadna wojna nie jest możliwa bez uprzedniego przygotowania gruntu w społeczeństwie poprzez manipulację, dezinformację i kreowanie obrazu wroga. Młodzi ludzie spotykający się w Çeşme poddają się procesowi odwrotnemu do propagandy – uodpornianiu. Poznając twarz, historię i osobowość rówieśnika z „wrogiego” kraju, niszczą w sobie fundamenty, na których buduje się zgodę na konflikt zbrojny. Ten, kto zna imię i marzenia drugiego człowieka, strzela do niego o wiele trudniej.

Być może ich koncerty nie zatrzymają czołgów ani nie wpłyną na decyzje w Bundestagu czy Kremlu. Ale francusko-niemiecka przyjaźń też zaczęła się od mikrohistorii – od jednej nauczycielki, która nie straciła wiary w człowieczeństwo. To właśnie te niepozorne ziarna, pielęgnowane z uporem, mogą kiedyś wydać plon, który zmieni oblicze kontynentu. Młodzi muzycy z „Muzyki dla Pokoju” nie głoszą manifestów, lecz swoją postawą dają namacalną odpowiedź na pytania postawione na początku. Przypominają, że zaufanie jest ostatecznie bardziej zrównoważone, bardziej opłacalne, bardziej przyjazne dla środowiska i bezsprzecznie bardziej cywilizowane niż jakikolwiek arsenał. W świecie ogłuszonym szczękiem broni, ich muzyka jest cichym, lecz wytrwałym wołaniem o rozsądek.

  • Podziel się

Natasza El Mejri

Dodaj komentarz

Ostatnie komentarze

  1. Obejrzałam pani wypowiedzi na Wbrew Cenzurze a teraz sprawdzam, jak tu działają komentarze.