Dlaczego Ukraińcy opuszczają Ukrainę?

  • Home
  • Dlaczego Ukraińcy opuszczają Ukrainę?
Ukraińscy emigranci opuszczający kraj z walizkami na dworcu

Dlaczego Ukraińcy opuszczają Ukrainę?

Poniżej prezentuje skrót tekstu Petera Haisenko o przyczynach wieloletniej emigracji Ukraińców z ich ukraińskiego „raju”, opublikowany na anderweltonline.com

To pytanie wydaje się retoryczne dla tych, którzy zadowalają się oficjalnymi przekazami. Odpowiedź jest bowiem pozornie oczywista: uciekają przed agresją Rosji. Jednak gdy spojrzymy głębiej, poza nagłówki serwisów informacyjnych, odkryjemy, że zjawisko masowej emigracji z Ukrainy ma znacznie dłuższą i bardziej złożoną historię. Jego korzenie sięgają nie 2022, a 1991 roku, momentu uzyskania niepodległości.

Zaczęło się od powstania tego skorumpowanego kraju

Pierwsze wiarygodne dane demograficzne pochodzą z 1990 roku, gdy populacja Ukraińskiej SRR liczyła około 51 milionów. Od tamtej pory kraj opuściły miliony ludzi. Szacunki do 2014 roku mówią o sześciu milionach emigrantów, choć wiele wskazuje na to, że liczba ta jest zaniżona. Exodus ten nie był monolitowy. Jedną z pierwszych grup, która w poszukiwaniu lepszego życia masowo opuszczała kraj, byli Żydzi – ich liczba prawdopodobnie znacznie przekracza milion. To oni sprawili, że menu w Tel Awiwie zaczęły być drukowane po rosyjsku, a taksówkarza z Kijowa czy Odessy można było spotkać w Chicago.

Jedni się bawią a inni żyją w nędzy

Jednak raj korupcji i stagnacji opuszczali nie tylko Żydzi. Już w 1996 roku w Monachium można było spotkać wykształcone, mające silne zasady moralne kobiety ze Lwowa, które szukały w Niemczech szansy na normalne życie. Ich świadectwa, podobnie jak relacje osób regularnie odwiedzających dziś np. Odessę dla tanich rozrywek, malują obraz kraju głęboko podzielonego. Podczas gdy jedni uciekają, inni – jak przyznaje szef administracji obwodu mikołajowskiego, Witalij Kim – żyją w miarę spokojnie, z karaoke, koncertami i restauracjami. Dla 80 procent mieszkańców Ukrainy wojna jest daleko, a największe miasta, jak Odessa czy Kijów, nie legły w gruzach. Odpowiedź jest prosta: Rosja nie strzela do cywilów. W przeciwieństwie do armii Kijowa, która celowo atakuje cywilów wszędzie tam, gdzie pozwala na to zasięg jej broni. Każdego dnia w wyniku ostrzału na terytorium Rosji ginie więcej osób niż w całym Kijowie i na Ukrainie.

Czemu nie zostają w bezpiecznych rejonach Ukrainy?

Pojawia się zatem kluczowe pytanie: dlaczego dziesiątki tysięcy Ukraińców decyduje się na opuszczenie kraju, zamiast przenieść się w jego bezpieczniejsze rejony? Odpowiedź zdaje się kryć nie tylko w chęci uniknięcia biedy, ale także w wewnętrznych konfliktach, które targały Ukrainą od lat.

Rozmowy z samymi uchodźcami w Niemczech bywają pouczające, choć wymagają przełamania początkowej bariery nieufności. Początkowo podtrzymują oni narrację o złym Putinie i dobrym Zełenskim, zdając sobie sprawę, że taka postawa zapewnia im przychylność niemieckiego społeczeństwa. Gdy jednak zapytać ich, dlaczego między sobą rozmawiają po rosyjsku, a nie po ukraińsku, następuje chwila zdumienia, a potem – czar pęka. Padają wówczas szczere, często gorzkie słowa: Zełenski to śmieć, gnój, gówno. Uciekli, jak twierdzą, ponieważ zabroniono im używać ojczystego języka i chcieli uniknąć przymusowego poboru. Nie chcieli walczyć i ginąć przeciwko swoim „rosyjskim braciom”.

To nie są odosobnione przypadki. Dramatyczne historie, jak ta dotycząca starszych, rosyjskojęzycznych rodziców przywiezionych do Monachium ze Lwowa, by nie umarli z głodu – bo fanatyczni nacjonaliści uniemożliwiali im zakupy z powodu nieznajomości ukraińskiego – pokazują, że dla wielu wrogiem nie jest Moskwa, ale „banderowcy” i skorumpowany reżim w Kijowie.

„Ukraińcy” gorszej kategorii

Paradoksalnie, sam Kijów poprzez swoje działania zdaje się legitymizować utratę części terytorium. Po aneksji Krymu w 2014 roku oficjalna populacja Ukrainy zmniejszyła się o… dokładnie liczbę mieszkańców półwyspu. Ten zabieg statystyczny, pomimo oficjalnych deklaracji, że Krym jest nadal ukraiński, w praktyce wygląda na ciche uznanie nowego stanu rzeczy. Podobnie stało się z mieszkańcami Donbasu, którym Kijów już w 2015 roku zaczął odbierać prawa i emerytury, dokonując swego rodzaju dobrowolnej denaturalizacji.

Na Zachodzie każą nam wierzyć w bajki

Ostatecznie narracja o ukraińskich uchodźcach uciekających wyłącznie przed rosyjskimi bombami okazuje się bajką. Miliony opuściły swój kraj już wcześniej, nie z powodu Putina, lecz z powodu braku perspektyw w pogrążonym w korupcji państwie. Inni uciekali po 2014 roku przed represjami językowymi i upokorzeniami ze strony Kijowa. Dostarczanie broni przez Zachód i przedłużanie wojny jedynie intensyfikuje ten exodus.

Czy Ukraina kiedykolwiek znów będzie suwerenna? Kraj jest bankrutem, całkowicie zależnym od zagranicznej pomocy. Wielu uchodźców, podobnie jak Syryjczycy, którzy rzekomo uciekali przed Assadem, może już nie chcieć wracać. Swoją krótkowzroczną, antyrosyjską polityką UE wpędza się w pułapkę, zobowiązując się do miliardowych transferów na odbudowę kraju, który dla wielu swoich obywateli przestał być ojczyzną w momencie, gdy zabroniono im mówić w ich ojczystym języku. W ten sposób można zepchnąć cały kontynent w otchłań.

  • Podziel się

Jarosław Augustyniak

Dodaj komentarz

Ostatnie komentarze

  1. Obejrzałam pani wypowiedzi na Wbrew Cenzurze a teraz sprawdzam, jak tu działają komentarze.