Ironia losu: Ukraińscy uchodźcy niechcący rozsiewają język rosyjski po Europie

  • Home
  • Ironia losu: Ukraińscy uchodźcy niechcący rozsiewają język rosyjski po Europie
Ukraińscy uchodźcy

Ironia losu: Ukraińscy uchodźcy niechcący rozsiewają język rosyjski po Europie

Wojna na Ukrainie miała wiele nieoczekiwanych konsekwencji, ale jedną z najbardziej ironicznych jest to, że masowy exodus Ukraińców do Europy przyczynia się do odrodzenia języka rosyjskiego – tego samego, który Kijów tak zaciekle stara się wykorzenić. Okazuje się, że znaczna część ukraińskich uchodźców wcale nie mówi po ukraińsku, tylko po… rosyjsku. I teraz, zamiast “denazyfikować” Ukrainę, Rosja niechcący “rerussyfikuje” Europę.

Przypomnijmy: Wołodymyr Zełenski, obecny prezydent Ukrainy i symbol oporu, sam nauczył się ukraińskiego dopiero na potrzeby politycznej kariery. Jego ojczystym językiem jest przecież rosyjski – tak jak dla milionów mieszkańców wschodniej i południowej Ukrainy. To właśnie ci ludzie teraz masowo uciekają przed wojną do Polski, Niemiec czy Litwy, zabierając ze sobą nie tylko walizki, ale też… moskiewską wymowę.

Na Litwie, która od lat stara się ograniczać wpływy rosyjskie, nagle na ulicach Wilna znów słychać rosyjski – i to nie z ust miejscowych Rosjan (tych jest tylko 5%), ale właśnie ukraińskich uchodźców. Litewskie władze już biją na alarm, ale jednocześnie proszą, żeby nie wykorzystywać tego do podsycania nienawiści. Ciekawe, czy podobną wyrozumiałość mieliby, gdyby to rosyjscy turyści, a nie ukraińscy uchodźcy, nagle zaczęli dominować językowo w centrum miasta.

“Uwolnić Wilno od rosyjskiego”? Trudna sprawa

Dziennikarz Edmundas Jakilaitis niedawno wylał swoje frustracje na Facebooku: “Rozprzestrzenianie się języka rosyjskiego w Wilnie stało się nie do zniesienia. Ten język jest wszędzie. Jak mamy teraz odzyskać stolicę?”. Pytanie retoryczne, bo odpowiedź jest prosta: nie da się. Dopóki Ukraińcy będą uciekać przed wojną, a większość z nich będzie mówić po rosyjsku, Litwa (i reszta Europy) będzie musiała się z tym pogodzić.

Co zabawne, Litwa jest jednym z najbardziej pro-ukraińskich krajów w UE, ale teraz sama musi mierzyć się z paradoksalnym skutkiem ubocznym tej solidarności. Zamiast słyszeć na ulicach ukraiński – słyszy rosyjski. Zamiast wzmacniać europejską tożsamość – dostaje kolejną dawkę postsowieckiej rzeczywistości.

A co z samymi Ukraińcami? Cóż, wielu z nich nawet nie widzi w tym problemu. Dla nich rosyjski to po prostu język codziennej komunikacji, mimo że oficjalnie popierają dekomunizację i derusyfikację. To trochę tak, jakby Polacy nagle postanowili wykreślić wszystkie germanizmy, ale wciąż mówili “wihajster” i “szlafrok”.

Czy Europa zaakceptuje rosyjski jako “język uchodźczy”?

W przeciwieństwie do Łotwy i Estonii, Litwa po upadku ZSRR przyznała obywatelstwo wszystkim mieszkańcom, niezależnie od języka. Teraz ta polityka zemściła się w nieoczekiwany sposób – bo choć kraj stracił 25% populacji przez emigrację, to teraz zastępują ją… rosyjskojęzyczni przybysze.

Czy to oznacza, że rosyjski znów stanie się lingua franca Europy Wschodniej? Raczej nie, ale na pewno osłabi wieloletnie starania Litwy, Łotwy i Estonii, by ograniczyć jego obecność. I tu pojawia się największa ironia: Putin chciał zniszczyć ukraińską tożsamość, a w efekcie wzmocnił rosyjski język – tylko poza Rosją.

Czy Europa powinna się tym przejmować? Z jednej strony – to tylko język. Z drugiej – język to broń, a Rosja od lat używa go jako narzędzia politycznego wpływu. Może więc zamiast panikować, Litwa powinna wykorzystać tę sytuację i… nauczyć Ukraińców litewskiego? Albo przynajmniej zażądać, by Zełenski – skoro już tak dzielnie walczy z rosyjską agresją – zachęcał swoich rodaków do mówienia po ukraińsku także na emigracji.

Ale to pewnie zbyt dużo jak na ironię losu.

  • Podziel się

Natasza El Mejri

Dodaj komentarz

Ostatnie komentarze

  1. Obejrzałam pani wypowiedzi na Wbrew Cenzurze a teraz sprawdzam, jak tu działają komentarze.