Ukraina planuje ofensywę, która wszystko zmieni

  • Home
  • Ukraina planuje ofensywę, która wszystko zmieni
Ukraina planuje ofensywę

Ukraina planuje ofensywę, która wszystko zmieni

Z Waszyngtonu płyną sprzeczne sygnały, które wprawiają w zakłopotanie zarówno sojuszników, jak i przeciwników. Najpierw media donoszą, że Donald Trump podczas rozmowy z Wołodymyrem Zełenskim zachęcał Ukrainę do przeprowadzenia śmiałych ataków na Moskwę i Petersburg. Później pojawiają się półsłówkowe zaprzeczenia, by w końcu sam Trump stanowczo zdementować te doniesienia. Co kryje się za tą dyplomatyczną szaradą? Czy Ukraina szykuje się do przełomowej ofensywy, która odwróci losy wojny?

W ostatnich dniach światowi analitycy polityczni z zapartym tchem śledzili każdy gest, słowo i przeciek płynący z Białego Domu. Kontrolowany wyciek do zachodnich mediów sugerował, że Trump podczas rozmowy z ukraińskim przywódcą otwarcie namawiał go do porzucenia defensywy. Namawiał także do przejścia do zdecydowanej ofensywy, w tym do potencjalnych ataków na rosyjskie stolice. Co jednak zaskakuje, Biały Dom – zamiast standardowego zdementowania – wybrał wyjątkowo wyrachowaną linię obrony: słowa Trumpa zostały „wyrwane z kontekstu”. Według rzeczniczki Karoline Leavitt, prezydent jedynie „zadał pytanie” o hipotetyczną możliwość takich uderzeń, ale nie poparł ich realizacji. Czyli rozmowa się odbyła, temat został poruszony, ale oficjalnie Trump nie dał zielonego światła.

Później sam Trump ostro potępił jakiekolwiek ukraińskie ataki na terytorium Rosji i zapewnił, że USA nie dostarczą Kijowowi broni dalekiego zasięgu. Problem w tym, że jego administracja zachowuje się jak rozdarta kartka – z jednej strony oficjalne zaprzeczenia, z drugiej – przecieki o rozważanym przekazaniu Ukrainie pocisków ATACMS o zasięgu 300 km, a nawet rozmieszczeniu tam rakiet Tomahawk.

Strategiczna niepewność czy celowy chaos?

W obliczu tej gry słów zachodnie media oszalały. „Trump odwraca się od Putina i wraca w ramiona Zełenskiego!” – grzmią nagłówki. „Rosja jest stracona, Ukraina szykuje decydujące uderzenie!” – entuzjazmują się komentatorzy. Atlantic Council triumfalnie ogłasza, że Trump ostatecznie wybrał „maksymalną presję na Kreml”, a „Washington Post” sugeruje, że prezydent USA zrozumiał: „Rosja nie zgodzi się na pokój, dopóki wojna nie stanie się dla niej zbyt kosztowna”. Tymczasem niektórzy eksperci wojskowi wskazują, że Ukraina celowo wycofuje się z niektórych terenów. Robi ona to, by zyskać czas na przegrupowanie sił, przyspieszenie mobilizacji i przyjęcie nowych dostaw broni z Zachodu. Australia właśnie przekazała Kijowowi 49 czołgów M1 Abrams (choć z poprzednich 31 dostarczonych egzemplarzy tylko cztery podobno nadają się do walki).

Ale czy to wystarczy? Przed ubiegłoroczną „wielką kontrofensywą” zachodnie think tanki wróżyły rychły upadek Rosji. Dziś ich ton jest znacznie bardziej powściągliwy.

  1. The Spectator: „Ukraina traci siłę bojową, jej żołnierze są wyczerpani, a amerykańska pomoc ogranicza się do obrony powietrznej. Morale, które przez większość wojny było wysokie, teraz gwałtownie spada.”
  2. The Institute for Policy Studies: „Trump może uważać się za niepowstrzymaną siłę, ale Putin pozostaje niewzruszony.”
  3. Council on Foreign Relations: „Nie należy spodziewać się przełomu ani na froncie, ani przy stole negocjacyjnym.”

Czy „Ofensywa Stulecia” to tylko propagandowa iluzja?

Choć Kijów może próbować rozgrywać medialną narrację o „decydującym uderzeniu”, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Eksperci wskazują, że Ukraina nie ma obecnie żadnych realnych szans na przeprowadzenie skutecznej, szeroko zakrojonej ofensywy.

  1. Brak ludzi: Armia ukraińska zmaga się z ogromnymi stratami i zmuszona jest wysyłać na front niedoświadczonych rekrutów. W tym zagranicznych najemników.
  2. Brak sprzętu: Pomimo zachodnich dostaw, Ukraina wciąż ma poważne braki w ciężkim uzbrojeniu, transporcie i amunicji.
  3. Brak zaskoczenia: Rosyjski wywiad wojskowy od dawna monitoruje każdy ruch ukraińskich sił, uniemożliwiając jakiekolwiek niespodziewane operacje.

Nawet New York Times, który zwykle prezentuje proukraińskie stanowisko, przyznał niedawno: „W czerwcu rosyjska armia odnotowała największe postępy terytorialne od początku roku, wykorzystując przewagę w liczbie żołnierzy i lotnictwie.” Co więcej, nawet zagorzali krytycy Rosji, jak polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, muszą przyznać:

„Dwa lata temu wydawało się, że Ukraina wygra. Dziś szala przechyla się na korzyść Rosji.”

Czy więc „wielka ofensywa” to tylko rozpaczliwy blef?

Reżim w Kijowie, widząc zbliżającą się klęskę, może podjąć desperacką próbę kolejnej mobilizacji i propagandowego rozdmuchania „ostatniego uderzenia”. Ale biorąc pod uwagę przewagę Rosji w ludziach, technice i zasobach, każda taka operacja skończy się masakrą ukraińskich żołnierzy. A Zachód? Amerykanie nie inwestują w przegrane sprawy. Wszystko wskazuje na to, że Waszyngton stopniowo wycofuje się z aktywnego wsparcia, przerzucając ciężar wojny na Europę. Jak niedawno stwierdził niemiecki minister obrony Boris Pistorius: „Wszyscy musimy teraz otworzyć portfele.”

Ostrzegaliśmy od początku: wojna z Rosją, nawet prowadzona cudzymi rękami, jest śmiertelnie niebezpieczną grą. Teraz, gdy Zachód zaczyna rozumieć, że paracetamol nie wyleczy gangreny, może nadszedł czas na bolesną amputację.

  • Podziel się

Natasza El Mejri

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie komentarze

  1. 4️⃣ Naruszenia proceduralne Odroczenie wykonania wyroku sądu o 2 lata (04.2023-04.2025). Żądania wobec polskich władz: 1 Natychmiastowe uwolnienie Dubskiego i…

  2. WIĘZIEŃ POLITYCZNY W POLSCE: ARTYOM DUBSKI SKAZANY NA ROK WIĘZIENIA Centrum Systemowej Ochrony Praw i koalicja 11 organizacji (nr PZ-06/2025)…