Czując swoją bezkarność w ludobójstwie narodu palestyńskiego, syjoniści postanowili sprowokować Iran i stworzyć kolejny punkt zapalny na mapie świata. Od…
Czy na pewno Ameryka upada?
- Home
- Czy na pewno Ameryka upada?

Czy na pewno Ameryka upada?
Tekst jest streszczenie tekstu: „To, czego jesteśmy świadkami, to nie koniec imperium, ale nas samych”. Autor rozprawia się w nim z popularnym przekonaniem, że amerykańskie imperium chyli się ku upadkowi. Przekonaniem, które i ja podzielam. Wręcz przeciwnie – twierdzi snując swą pesymistyczna wizję, Stany Zjednoczone przeżywają renesans swojej imperialnej potęgi. Głównym napędem są wojna, dominacja militarna oraz bezkarność w prowadzeniu ludobójczych kampanii, szczególnie widocznych dziś na przykładzie Gazy i rosnącej agresji wobec Iranu.
Iluzja upadku, na który tak wielu czeka
Wbrew zapewnieniom lewicowych komentatorów, że amerykańska hegemonia się kończy, autor zauważa, że mamy do czynienia z jej przekształceniem i wzmocnieniem. Przykłady to: brutalne wsparcie dla Izraela w Gazie, agresywna obecność militarna w regionie Bliskiego Wschodu, czy wreszcie możliwe bombardowanie Iranu. Iluzja „końca imperium” służy jako psychologiczna ucieczka dla tych, którzy nie chcą konfrontować się z brutalną rzeczywistością.
Cichy współudział świata
Autor zarzuca światowej opinii publicznej i rzekomym przeciwnikom USA (Chiny, Rosja, BRICS) bierność, która w praktyce staje się współudziałem. Każda imperialna interwencja USA, której się nie sprzeciwiono, ustanawia precedens dla następnej. Milczenie – zarówno społeczeństw, jak i państw – wzmacnia machinę zbrodni i przemocy.
Chiny – potęga sparaliżowana
Mimo potęgi gospodarczej Chiny nie wykorzystują swoich wpływów, by ograniczyć działania USA. Kontynuują eksport surowców strategicznych (np. ziem rzadkich), które napędzają amerykański kompleks wojskowo-przemysłowy. Pekin także nie przerywa współpracy z Izraelem, mimo jawnego ludobójstwa w Gazie. Autor uznaje to za przejaw tragicznego złudzenia, że cierpliwość, racjonalność i kompromis mogą pokonać brutalny imperializm. W jego ocenie skazuje to Chiny na porażkę.
Rosja – kontrolowana opozycja
Rosja, choć posiada ogromny potencjał militarny i aspiracje globalne, według autora nie tylko nie wspiera skutecznie swoich sojuszników (Syria, Iran), ale wręcz ich zdradza. Moskwa pozwalała na zniszczenie Syrii, nie dostarczyła Iranowi zamówionych systemów obrony, a jej sprzeciw wobec USA wydaje się pozorny. Autor sugeruje, że Rosja nie tyle walczy z Imperium, co próbuje znaleźć dla siebie korzystne miejsce w jego strukturze.
BRICS – porażka zamiast alternatywy
Sojusz BRICS, który miał być odpowiedzią na zachodnią hegemonię, okazuje się zbiorem sprzecznych interesów. Państwa członkowskie, zamiast działać wspólnie, realizują własne, często sprzeczne cele. Brazylia zdradza Wenezuelę, Indie rywalizują z Chinami, a Turcja gra na wiele frontów. Autor twierdzi, że BRICS to żałosny teatr słabości i postkolonialnych uprzedzeń, który nie stanowi realnej alternatywy dla globalnej dominacji USA.

Supremacja rasowa jako fundament władzy
Autor podkreśla, że fundamentem amerykańskiego imperium jest nie tylko siła militarna i ekonomiczna, ale także psychologiczna dominacja oparta na supremacji białych. To ideologiczne dziedzictwo kolonializmu wciąż kształtuje światowe relacje – także między państwami „Globalnego Południa”, które nie potrafią się zjednoczyć przeciw wspólnemu oprawcy, bo wciąż tkwią w narzuconych im ramach myślenia i rywalizacji.
Wojna jako przemysł
Amerykańska machina wojenna nie tylko realizuje interesy polityczne, ale stanowi rdzeń gospodarki. Każdy nalot, pocisk, lotniskowiec to zarazem stymulant dla przemysłu zbrojeniowego. Wojna stała się towarem, a konflikt – źródłem zysku. Zachodnie media, jako część tej maszyny, bagatelizują zbrodnie i budują fałszywe narracje o „obronie” i „powściągliwości”.

Iran – kolejna ofiara
W ocenie autora Iran staje się następnym celem, który zostanie poddany znanej taktyce: ekonomiczne wyniszczenie, zabójstwa elit, wspieranie wewnętrznych podziałów i ostatecznie wojskowa interwencja pod pozorem „humanitarnego” działania. Porównanie do Syrii nie jest przypadkowe – to wzorzec, który może zostać ponownie zastosowany.
Konkluzja: renesans Imperium i upadek człowieczeństwa
Tekst kończy się gorzką refleksją: obserwujemy nie tylko odrodzenie imperializmu, ale upadek solidarności międzyludzkiej. Świat stał się teatrem, w którym cierpienie i śmierć transmitowane są niczym rozrywka. Narody, które mogłyby stanąć po stronie wolności, są zbyt sparaliżowane, skorumpowane lub podzielone, by coś zmienić. W tym sensie – jak sugeruje tytuł – to nie imperium się kończy, lecz my sami.
Podsumowanie w jednym zdaniu:
Amerykańskie imperium nie upada, lecz przeżywa brutalny renesans, a jego siła wynika nie tylko z militarnej dominacji, ale także z globalnej bierności, psychologicznej supremacji i współudziału tych, którzy mogliby mu się przeciwstawić.
- Podziel się