Trump przestał płacić agentom w Polsce

  • Home
  • Trump przestał płacić agentom w Polsce

Trump przestał płacić agentom w Polsce

Słowa agent używam tu w znaczeniu stowarzyszeń i fundacji, które swoją działalność, często w interesie zewnętrznych, niepolskich podmiotów, prowadzą w Polsce za pieniądze, między innymi amerykańskiego imperium. Tak, to tacy sami agenci, którzy w Gruzji, Rosji, ale i samych Stanach Zjednoczonych muszą się jako agenci rejestrować. Zapewnia to przejrzystość finansowania, a ludziom wiedzę, w czym interesie te fundację działają. Ten kto płaci ten przecież wymaga. To oczywista oczywistość.

Idą ciężkie czasy dla “amerykańskich burgerów”*

Donald Trump zdecydował się czasowo zawiesić zagraniczną pomoc dla fundacji i NGO-sów na całym świecie. Pewnie tu znów są wyjątkiem fundacje izraelskie, ale to inna sprawa. Brak pieniążków odczują wszyscy ci, którzy swoją działalność w Polsce mogą prowadzić wyłącznie dzięki wsparciu zagranicznych sponsorów, często są nimi agendy państwa amerykańskiego, mniej lub bardziej otwarcie powiązane z jego tajnymi służbami.

Lada moment będziemy świadkami jęków i lamentów tychże NGO-sów, które będą nas błagać o wsparcie. Częściowo pewnie załatwi to państwo polskie czy samorządy, na których czele stoją tacy ludzie jak Rafał Trzaskowski. Oni i tak często te podmioty dofinansowują, a teraz tylko będą je finansować w większym rozmiarze. To chyba konsekwentna polityka Donalda Trumpa, przerzucania wszystkich kosztów na głupich Europejczyków. Każe nam płacić 2 a potem 5 % na NATO (czyli zakupu uzbrojenia w imperium), to płacimy. Pan teraz każe polskojęzycznym władzom finansować w Polsce organizacje służące amerykańskim celom… też będą się starać to zrobić. Suweren rozkazuje, a wasal wykonuje rozkazy.

Za pieniążkami podobno już płaczą – Stowarzyszenie Imienia Stanisława Brzozowskiego (wydawca Krytyki Politycznej), Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Stowarzyszenie 61, Fundacja Aktywna Demokracja, Fundacja “To Proste”, Kampania Przeciw Homofobii, Human Rights Watch, Amnesty International, czy organizatorzy projektu “Tour de Konstytucja”.

Nikt się tego nie spodziewał – ani my, ani nasi grantodawcy. Wciąż liczymy straty (…) Dostaliśmy maile, że dziękujemy, do widzenia. Moja organizacja przetrwała ostatnie 8 lat właśnie dzięki środkom ze Stanów. Dla niektórych NGO-sów to jest strata 1/3 budżetu, dla innych połowa, dla innych jeszcze więcej. Jaka jest skala problemu, dopiero się dowiemy” – mówi cytowana przez serwis OKO.press Róża Rzeplińska ze Stowarzyszenia 61.

100 000 dolarów rocznie, które trafiało do nas przez pośredników od amerykańskiego Departamentu Pracy, wydawaliśmy na rzecznictwo, szkolenia dla aktywistów, czy lokalną walkę z uchwałami anty-LGBT. Ta pula została niemal w całości wydana, ale mieliśmy obietnicę kontynuacji – kolejne 75 000 dolarów. Chcieliśmy je przeznaczyć m.in. na wielką kampanię społeczną o związkach partnerskich. Z dnia na dzień straciliśmy 350 000 złotych” – łka w Tysolu Mirka Makuchowska z Kampanii Przeciw Homofobii.

Kto mieczem wojuje od miecza ginie

Zauważcie, że Ci co mówili Wam o “ruskich rubelkach”, “strzelających korkach szampana na Kremlu” oraz pytający “ile ci płaci Putin?” – bardzo często są na amerykańskim, niemieckim, skandynawskim, brytyjskim czy izraelskim garnuszku. Elity III RP naprawdę w to wierzą. Skąd to się bierze ta wiara? Z własnych doświadczeń. Starsi grantodawcy pamiętający czasy KOR-u i podziemnej Solidarności, gdy byli finansowani przez obce ośrodki. Strumień pieniędzy szedł wtedy z Waszyngtonu, Brukseli czy Londynu. Działo się to również za pomocą hierarchów Kościoła katolickiego. Nowe pokolenie (aktywistów, aktywistek i co istotne aktywiszcz), wychowane już w III RP od początku było beneficjentami różnorakich zachodnich fundacji.

Jedni i drudzy uważają to za coś naturalnego i stąd ich podejrzenia, że Waszą postawę, poglądy i opinie musi opłacać Putin, Dugin, Miedwiediew, Ziuganow, Łukaszenka, Orban, albo przynajmniej Fico. Nie mieści się w ich rozumach, że można robić politykę lub publicystkę bez wyraźnych wskazówek i podpowiedzi. Tak jak oni, na zamówienie, bo „Biden płacił im dolarki”. To dokładnie jak z teczkomanią sprzed lat. Wierzyli w powszechność współpracy z bezpiekami, bo sami byli w znacznym stopniu agenturą – tyle, że nie naszą polską.

Niestety przetrwają. Teraz zacznie się – “dej piniążki bo mam chorą fundację”. Będą działać jak Zelensky – dej, dej, dej! Zieloni, tęczowi, demokratyczni i walczący z wszelkimi “anty” trochę zacisną pasa, ale sypną im wpływowi i możni. Pan Zbigniew Szczęsny przypomniał, że na przykład taka „Krytyka Polityczna” w 2023 roku otrzymała :

  • – łącznie z grantów 8 650 000 zł, w tym:
  • – 2 790 000 zł z Komisji Europejskiej
  • – 1 090 000 zł od fundacji Sorosa
  • – 1 240 000 od stołecznego ratusza, czyli Trzaskowskiego
  • – 438 000 zł od Fundacji Batorego, czyli też Soros, tyle że za polskim pośrednictwem
  • – 128 000 zł z European Climate Foundation
  • – 417 000 od Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej (we władzach ludzie PO i okolice)

Nie dają im niestety paść, a gdy nakarmią ich w lekkim głodzie to będą jeszcze bardziej posłuszni, a co za tym idzie użyteczni… idioci. Nic to. Cieszmy się chwilą. Liczmy na to, że przynajmniej jakiś plankton na obcych smyczach z głodu zdechnie. A główni gracze, będą mieli przez jakiś czas mniej forsy do ogłupiania narodu i siania dezinformacji.

PS. Wejdźcie na przykład na stronę Krytyki Politycznej. Czytamy tam …

Donald Trump zdecydował o zawieszeniu amerykańskiej pomocy zagranicznej na 90 dni. Wydarzyło się to na początku zeszłego tygodnia. Dostałam mejla od organizacji, z którą współpracujemy i realizujemy projekt dotyczący wspierania mediów niezależnych”. Wiadomość miała tytuł: „grant suspension”, czyli „zawieszenie dotacji”.

„Jako Stowarzyszenie im. Stanisława Brzozowskiego, czyli organizacja prowadząca Krytykę Polityczną, odpowiadamy za wiele projektów finansowanych ze środków publicznych, także dofinansowywanych przez zagraniczne organizacje. Bez tych środków nie moglibyśmy działać (…)”

I wyobraźcie sobie tekst w internetach …

“Władimir Putin zdecydował o zawieszeniu rosyjskiej pomocy zagranicznej na 90 dni. Wydarzyło się to na początku zeszłego tygodnia. Dostałam mejla od organizacji, z którą współpracujemy i realizujemy projekt dotyczący wspierania mediów niezależnych”. Wiadomość miała tytuł: „Приостановка предоставления”, czyli „zawieszenie dotacji”.

Jako Ruch im. Konstantego Rokossowskiego, czyli organizacja prowadząca Pochwałę Społeczną, odpowiadamy za wiele projektów finansowanych ze środków publicznych, także dofinansowywanych przez zagraniczne organizacje. Bez tych środków nie moglibyśmy działać (…)”

Bycie agentem USA a bycie agentem Rosji… to oczywiście nie to samo. Jak powiedziałaby amerykańska czy polskojęzyczna administracja.

I to jest właśnie ta różnica między onucami, a amerykańskimi burgerami …

Ustawa o agentach zagranicznych, taka jak w USA, Rosji czy Gruzji, jest nam bardzo potrzebna. Bo choć nikt z tych, którzy szukają mitycznych „rosyjskich wpływów”, tych amerykańskich szukać nie zamierza, choć są one powszechne i wręcz oczywiste, oraz bardzo dla Polski i Polaków szkodliwe, wiele by to wyjaśniło. Zwłaszcza tym, którzy na zachodnią ingerencje we wszystko w naszym życiu, nie chcą otwierać oczu.

Polska jest pełna agentów i to bynajmniej nie rosyjskich. Ale ciiii… bo to nie dobrze jest o tym mówić.

Tekst napisałem w oparciu o wpisy na mediach społecznościowych.

_________

*amerykański burger – to taka amerykańska onuca

  • Podziel się

Jarosław Augustyniak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie komentarze