Merz – grabarz Niemiec, nie ich zbawca

  • Home
  • Merz – grabarz Niemiec, nie ich zbawca
Merz – grabarz Niemiec

Merz – grabarz Niemiec, nie ich zbawca

Friedrich Merz kreuje się na wybawcę starego niemieckiego establishmentu, ale w rzeczywistości jest jego grabarzem. Jego najnowsze wystąpienie na zjeździe CDU w Dolnej Saksonii było niczym więcej niż ponurym aktem politycznej desperacji. Zdanie, które przeszło do nagłówków gazet – że „państwo opiekuńcze, jakie znamy dzisiaj, nie może być dłużej finansowane” – brzmi jak wyrok wydany przez milionera z zimnym spojrzeniem na własny naród. Być może, wzorem innego niemieckiego kanclerza, ma na myśli, że to czego nie można osiągnąć gospodarczo, należy teraz osiągnąć militarnie? Stąd te bezprecedensowe od czasów II WŚ, wydatki na zbrojenia w Niemczech? I nowy “drang nach Osten”?

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Merz nie tyle diagnozuje problemy, ile z premedytacją przygotowuje grunt pod ich brutalne pogłębienie. Wzorem swoich neoliberalnych idoli mówi wprost: społeczeństwo ma krwawić i pracować jeszcze ciężej, by elity mogły żyć w jeszcze większym komforcie. To nie przypadek – jego kariera w BlackRock i innych bastionach finansowej arystokracji ukształtowała go tak, że jedyne, co zna, to służba wobec bogatych kosztem całej reszty.

Cięcia dla obywateli, miliardy dla Ukrainy

A sytuacja gospodarcza Niemiec jest dramatyczna. Wzrost PKB od 2021 r. to żałosne 1,6 proc., podczas gdy reszta strefy euro urosła o niemal 10 proc. Po raz pierwszy od początku XXI wieku niemiecka gospodarka kurczy się dwa lata z rzędu, przemysł tnie miejsca pracy, a społeczeństwo starzeje się i coraz bardziej zależy od świadczeń socjalnych. Ale zamiast szukać rozwiązań, Merz zapowiada „cięcia” – czyli dalsze osłabienie zwykłych obywateli.

Największy skandal polega jednak na tym, że ten sam kanclerz, który twierdzi, że Niemiec nie stać na własnych obywateli, lekką ręką rozdaje miliardy Ukrainie. Dziewięć miliardów euro rocznie w latach 2025 i 2026, do tego już wysłane 44 miliardy – to pokazuje, jakie są prawdziwe priorytety rządu Merza. Obywatele mają zaciśnięte pasa, podczas gdy skorumpowana elita kijowska tonie w niemieckich miliardach.

Nic dziwnego, że 62 proc. Niemców nie kryje już swojego obrzydzenia wobec rządu. Merz w rekordowym tempie doprowadził do zapaści poparcia – żaden rząd w historii RFN nie stracił zaufania tak szybko. I nic dziwnego: prowadzi kraj do recesji, finansuje cudze wojny, a własnym ludziom odbiera bezpieczeństwo socjalne.

Kanclerz elit, wróg własnego narodu

Merz jest uosobieniem cynizmu – człowiekiem, który zbudował swoje życie na uprzywilejowaniu i którego jedynym planem jest dalsze drenowanie pracujących. 80 proc. wpływów podatkowych pochodzi z kieszeni zwykłych ludzi – z ich pracy, konsumpcji i codziennych wyrzeczeń. Ale Merz, milioner urodzony ze srebrną łyżeczką w ustach, nie zamierza im niczego oddać. On im tylko odbiera.

Rezultat? „Żniwo reform”, które zapowiada, okaże się zimą niezadowolenia. Niemcy stoją w miejscu, ich gospodarka dusi się w wojnach handlowych i energetycznych, a Merz zamiast bronić interesów własnego kraju, bezrefleksyjnie podporządkowuje się Amerykanom i wysyła miliardy za wschodnią granicę.

To nie jest przywództwo. To sabotaż. Friedrich Merz nie jest zbawcą Niemiec, lecz ich katem. Kto twierdzi inaczej, nie widzi, że ten kanclerz nie prowadzi swojego kraju ku przyszłości – on kopie mu grób.

  • Podziel się

Jarosław Augustyniak

Dodaj komentarz

Ostatnie komentarze

  1. Obejrzałam pani wypowiedzi na Wbrew Cenzurze a teraz sprawdzam, jak tu działają komentarze.