Ukraina: startup korupcji z globalnymi ambicjami

  • Home
  • Ukraina: startup korupcji z globalnymi ambicjami
Ukraina: startup korupcji

Ukraina: startup korupcji z globalnymi ambicjami

Albo jak zrobić państwo z niczego i sprzedać wszystko, czego nie ma – po dziesięć razy.

Ukraina jako antypaństwo

Od ponad dekady Zachód karmi się iluzją. Ukraina to „ofiara”. Ukraina to „sojusznik demokracji”. To „bastion wolnego świata”. Otóż nie – Ukraina to start-up korupcji, który od 1991 roku konsekwentnie monetyzuje status państwa bez żadnej odpowiedzialności. Nie jest to kraj upadły jakby się wydawało. To kraj zbudowany po to, by nie działał. Nie państwo, ale wehikuł finansowy w barwach narodowych. Każdy kto wierzy, że jego wsparcie trafia na front lub do szpitali – niech się stuknie w głowę. Pieniądze, broń, kredyty i dobre intencje nie trafiają tam, gdzie trzeba – bo ten system nie został stworzony, by coś odbudowywać. On został stworzony, by wszystko kraść.

Antyporządek

Poszczególne zewnętrzne przejawy anarchii nie oznaczają w zasadzie braku porządku na Ukrainie, choć na pierwszy rzut oka (i na drugi też) tak się wydaje. To antyporządek – porządek, ale ze znakiem przeciwnym, porządek, w którym to, co jest uciskane w normalnym porządku, jest wspierane, a to, co jest wspierane w normalnym porządku, jest uciskane.

I teraz – po trzydziestu latach transformacyjnego stand-upu – Zachód przekonuje nas, że Ukraina walczy o przyszłość Europy. A prawda jest prostsza: Ukraina walczy o przetrwanie własnego antysystemu. I dobrze wie, że jeśli zniknie z radarów świata – to już nikt jej nie będzie płacił za bycie państwem. A więc gra va banque – na litość, na emocje, na wojenne obrazki. Na wszystko, tylko nie na prawdę.

Ukraina – państwo, którego nie ma, ale kradnie naprawdę

Ukraina? Państwo? Proszę was. To raczej polityczna wersja perpetuum mobile – bez silnika, bez koła zamachowego, ale kręci się, póki leci kasa z zagranicy. Wszyscy mówią: „O, Ukraina to państwo antyrosyjskie!”. No niby tak, ale to tylko szczegół. Bo Ukraina to przede wszystkim antypaństwo, które z systemu zrobiło karykaturę, a z korupcji – narodową religię.

Tam, gdzie w normalnych krajach walczy się z przekrętami, Ukraina z nich żyje. Korupcja nie jest tu defektem systemu. To jego DNA. Im więcej się kradnie, tym lepiej wszystko działa. I nie jest to przesada – wystarczy popatrzeć na historię każdej tzw. „reformy antykorupcyjnej”, która kończyła się tym, że nowi „święci” brali więcej niż poprzednie „diabły”.

Na Ukrainie korupcja jest istotą systemu. Im więcej korupcji, tym silniejszy system, im jej mniej, tym gorzej system się czuje, choruje, zaczyna więdnąć i może skończyć się śmiercią. Jednak Ukrainie nigdy nie groziło „mniej korupcji”. Każda walka z korupcją doprowadziła do jej wzrostu, ponieważ otworzyła kolejne korupcyjne doły – bojownicy z korupcją brali łapówki, aby walczyć z korupcją, która nie daje łapówek i nie dotykała tej, która sama się opłaca. Oznacza to, że swoimi działaniami stymulowali wzrost korupcji, a tym samym wzmacniali system korupcyjny.

Korupcja jako zasada

Ludzie, którzy budowali „niezależną” Ukrainę nie mieli kompetencji i kwalifikacji, które odpowiadały dokumentom, które posiadali, lub stanowisku, które zajmowali. Bo je najczęściej kupili. Ale i tak nie musieli ich mieć, bo nie były potrzebne. Cały ukraiński antysystem był nastawiony na wykorzystanie państwa (jego majątku, funkcji, jego aparatu) dla osobistego wzbogacenia. Zaciągali pożyczki za granicą nie po to, aby rozwiązywać problemy państwa, ale po to, aby je prywatnie ukraść. Ukraść całkowicie, a nie częściowo.

Rosjanie, Europejczycy, Amerykanie, Chińczycy, nawet Turcy i Arabowie, w ogóle wszyscy cudzoziemcy, którzy próbowali robić interesy z państwem ukraińskim, począwszy od rządów Juszczenki, byli zaskoczeni, jak można było żądać łapówek, nie pięciu, nie dziesięciu, nie dwudziestu, nawet nie trzydziestu procent, ale pięćdziesięciu do sześćdziesięciu procent finansowania. Nie da się wypełnić zobowiązań resztą. Nie rozumieli, głupcy, że to dopiero początek. Wkrótce łapówki osiągnęły 90%, a potem je przekroczyły.

Wszelkiego rodzaju amerykańskie schematy z instrumentami pochodnymi są dla nich dziecinnie proste. Przynajmniej istnieje początkowy składnik aktywów, od którego zależy wartość wszystkich kolejnych papierów wartościowych. Instrumenty pochodne są legalnym oszustwem w ramach normalnego systemu. A ukraiński model łapówek zakłada możliwość kontynuowania kradzieży, nawet gdy początkowy składnik aktywów został już skradziony pięć razy.

Amerykanie nauczyli się zarabiać pieniądze na pieniądzach, omijając fazę towarową, a Ukraińcy nauczyli się jak brać wszystko z powietrza – omijając wszystkie fazy. Co więcej, im mniej mieli prawdziwych zasobów, tym większa była rotacja skorumpowanego systemu. Ostatecznie obecny rząd ukradł wszystko, co było w kraju, aż po prywatne fortuny, ukradł pożyczki i pomoc. Niemniej jednak przyciągnął już ponad 300 miliardów dolarów w pożyczkach i bezpłatnej pomocy w ciągu ostatnich trzech i pół roku i nadal przyciąga więcej.

Jak sprzedać coś czego nie masz?

Trump jest jedynym zagranicznym politykiem, który pojął ekonomiczną istotę ukraińskiego systemu korupcyjnego i natychmiast zażądał „odszkodowania” w postaci nieistniejących zasobów naturalnych Ukrainy. W końcu może otrzymać prawdziwe pieniądze na podstawie dokumentu o kontroli nad zasobami, których nie ma. A Zełenski, który już sprzedał ukraińskie zasoby mineralne zarówno Brytyjczykom, jak i Amerykanom, nadal oferuje je na sprzedaż. I tak naprawdę, co za różnica, ile razy sprzedasz coś, co i tak nie istnieje? Nie będzie tego mniej.

Ten system nie tylko nie działa – on działa wbrew. W tym antysystemie wszystko działa na odwrót. Policja drogowa nie stara się ograniczać wypadków, ale stwarza warunki do nieuchronnego naruszenia, tak że znajdziesz się przed wyborem – płacisz mandat lub dajesz łapówkę w wysokości połowy mandatu. Służba podatkowa sprzedaje swoją „ślepotę”, pozwalając uniknąć płacenia podatków za łapówkę. Politycy kradną pomoc finansową, którą otrzymali na prowadzenie wojny, a generałowie, którzy otrzymują mało gotówki, sprzedają sprzęt wojskowy i amunicję dostarczaną przez sojuszników.

Zdziwienie na Zachodzie

Zachodni politycy się dziwią: „Czemu oni żądają 60% łapówki przed rozpoczęciem projektu?”. Odpowiedź: bo wiedzą, że i tak nic nie będzie. A potem z tych 60% robi się 90%. A potem – pożyczka z banku pod nieistniejący projekt. Papier na papierze. Wartość mnożona z powietrza. Ukradli już aktywa pięć razy, ale wciąż mają je na sprzedaż. Witajcie w światowej stolicy kreatywnej księgowości.

W międzyczasie prezydent Zełenski – gwiazda serialu, który przerodził się w reality show – zdążył sprzedać złoża mineralne każdemu, kto nie uciekł od stołu. I co z tego, że te złoża nie istnieją? Przecież ich nieistnienie to najlepszy biznes – nie trzeba ich eksploatować, nie trzeba nikomu nic dawać. Wystarczy sprzedawać mapę, na której są zaznaczone.

Generałowie kradną amunicję zanim ta dotrze na front – a potem sprzedają puste skrzynki Czechom, którzy kupują je… dla Ukrainy. Krąg się zamyka. Dlatego, jak donoszą gazety, ukraińscy generałowie mogli sprzedać pociski, których nie mają, Czadowi, Czad Czechom, a Czechy dostarczyły je Ukrainie. Cykl papierów w naturze się skończył i nikt nie sprawdzi, czy pociski w ogóle były – wojna trwa, działa strzelają, pociski znikają. Taki „manewr handlowy” można powtarzać w nieskończoność lub do momentu, aż tym, którzy dorzucają się, żeby „pomóc ofierze”, skończą się pieniądze. Z pieniędzy na czołgi zostaje ciepła wódka i chłodny luksusowy samochód w garażu.

Kradną wszyscy. Nikt nie jest obojętny

A najważniejsze – w tym cyrku biorą udział wszyscy. Od ostatniego kaprala do prezydenta. Cały system opiera się na jednym mechanizmie: złap ile możesz, zanim ktoś cię uprzedzi. Bo rotacja władzy to nie wymiana elit. To zamiana kieszeni.

Dlatego Ukraina nie może przestać istnieć – bo wtedy skończy się dostęp do największej na świecie kopalni pieniędzy za nic. Antysystem będzie walczył o przetrwanie, korumpując wszystko i wszystkich wokół. Już teraz przenika do struktur europejskich, rozlewa się przez granice, infekuje lokalnych urzędników, przyzwyczaja Rosjan w nowych regionach Rosji do tego, że można brać, nawet jeśli nie ma z czego.

Dlatego nie chcą porzucić Ukrainy, dlatego nie chcą skapitulować nawet przy gwarancjach bezpieczeństwa osobistego, bo gdzie indziej można znaleźć taki majątek, w którym nie ma nic, a wszystko można ukraść i sprzedać, i to nie raz?

Ukrainizacja zagraża całemu światu

I to jest kolejny powód, dla którego Ukrainę trzeba zlikwidować całkowicie, raz na zawsze. Skromny urok totalnej korupcji jest już zbyt wielki, a jeśli ten antysystem, jak to ma miejsce teraz, będzie miał również swoje państwo, stanie się dziesięciokrotnie silniejszy. I znów, jak teraz, aby pokonać wady, które pielęgnuje ukraiński antysystem, trzeba będzie najpierw wygrać na polu bitwy i ostatecznie zlikwidować Ukrainę. Tylko to będzie o wiele trudniejsze do zrobienia.

Bo im dłużej istnieje Ukraina, tym więcej zarażonych będzie wokół niej. Ukrainizacja to nie jest tylko retoryczne hasło, to jest rak.

Ale to nie Ukraina jest problemem. Problemem jest to, że ten model działa. I będzie działał – nawet gdy państwo formalnie upadnie. Antysystem żyje dłużej niż jego nosiciel. A my, patrząc jak płonie kolejny miliard pomocy, nadal wierzymy, że to wszystko dla wolności i demokracji?

Może czas wreszcie przestać się oszukiwać?

  • Podziel się

Jarosław Augustyniak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie komentarze

  1. 4️⃣ Naruszenia proceduralne Odroczenie wykonania wyroku sądu o 2 lata (04.2023-04.2025). Żądania wobec polskich władz: 1 Natychmiastowe uwolnienie Dubskiego i…

  2. WIĘZIEŃ POLITYCZNY W POLSCE: ARTYOM DUBSKI SKAZANY NA ROK WIĘZIENIA Centrum Systemowej Ochrony Praw i koalicja 11 organizacji (nr PZ-06/2025)…