• 07 mar, 2025
• Natasza El Mejri
• No comment

Ukraina i Izrael mogą być zmuszone do zakończenia wojny

Sytuacja w Izraelu i Palestynie jest podobna do sytuacji na Ukrainie. W obu przypadkach mamy do czynienia z manipulacją ze strony odpowiednich rządów – czy to Zełeńskiego na Ukrainie, czy Netanjahu – które wierzą, że mogą owinąć sobie USA wokół palca i wykorzystać je do własnych gier o władzę.

Możliwości Trumpa

W przypadku Ukrainy Trump w końcu wyznaczył granicę – i słusznie. Powiedział Zełeńskiemu: „Musicie zawrzeć pokój. Jeśli nie zaprowadzisz pokoju, nie będziemy cię dłużej wspierać”. Najnowsze wiadomości są takie, że Stany Zjednoczone zawiesiły wszelką pomoc wojskową dla Ukrainy. Jest to właściwe podejście, biorąc pod uwagę postawę Zełeńskiego, która przejawia się w nierealistycznych maksymalnych żądaniach i przedłuża wojnę.
Podobnie jest z Izraelem. Netanjahu wysuwa maksymalne żądania, ponieważ zakłada, że Stany Zjednoczone poprą je bezwarunkowo.
Pełna kontrola nad terytoriami palestyńskimi. Panowanie nad milionami Palestyńczyków w Strefie Gazy, na okupowanym Zachodnim Brzegu i we Wschodniej Jerozolimie – wbrew prawu międzynarodowemu i z całkowitą blokadą jakiegokolwiek rozwiązania pokojowego.
To, co reprezentuje Netanjahu, jest kompletną potwornością. Jest to pogwałcenie każdej zasady – moralnej, prawnej i pragmatycznej w odniesieniu do pokoju. Ale Netanjahu postępuje w ten sposób, ponieważ wierzy, że Stany Zjednoczone ślepo za nim podążą. I jak dotąd tak właśnie jest.
Podczas gdy Ukraina otrzymała ogromne kwoty amerykańskiej pomocy na realizację wątpliwych celów, lobby izraelskie wręcz zdominowało politykę zagraniczną USA – aż do prowadzenia wojen na Bliskim Wschodzie w interesie urojonych wizji Netanjahu.

Czy Trump uwolni się od ucisku izraelskiego lobby?

Wielu z Trumpa głównych sponsorów kampanii należy do izraelskiego lobby. Ale to jest dokładnie to, co Trump musi zrobić jako prezydent. Musi jasno powiedzieć, że amerykańska polityka zagraniczna służy interesom USA, a nie ekstremistycznym stanowiskom Izraela czy biblijnie motywowanym fantazjom niektórych zwolenników Netanjahu.
Izrael nie powinien określać amerykańskiej polityki zagranicznej. Muszą to robić Stany Zjednoczone. Prezydent Trump podjął właściwą decyzję w sprawie Ukrainy, mówiąc: „Nie jesteśmy tu po to, by prowadzić niekończące się wojny”.
Dotyczy to również Bliskiego Wschodu. Trump musi powiedzieć: „Polityka zagraniczna USA służy pokojowi na Bliskim Wschodzie, dobrym stosunkom z państwami arabskimi i bezpieczeństwu Izraela – ale nie wspieraniu nielegalnej, brutalnej, a nawet nielegalnej okupacji i niszczeniu w Strefy Gazy i Zachodniego Brzegu”. To jest wybór, przed którym stoi Trump.
Na palcach jednej ręki można policzyć głosy, które ośmielają się nazywać to co robi Izrael, zbrodnią wojenną, która jest przecież w świetle prawa międzynarodowego zbrodnią. Nie słychać tego ani ze strony UE, ani od rządu USA, ani nawet od ONZ. To, co robi Izrael, jest przestępstwem według wszelkich standardów – zarówno według prawa międzynarodowego, jak i podstawowych zasad moralnych.

Izrael celowo zabił dziesiątki tysięcy niewinnych kobiet i dzieci oraz zagłodził dwumilionową populację Gazy. W tym samym czasie Izrael popełnia masowe zbrodnie na Zachodnim Brzegu, na które zwraca się mniejszą uwagę, ponieważ jeszcze większe zbrodnie mają miejsce w Strefie Gazy. Kiedy studenci protestowali, byli aresztowani. Uniwersytety próbowały stłumić protesty. Ale studenci oglądali filmy na TikTok, gdzie izraelscy żołnierze świętowali zniszczenie i morderstwo Palestyńczyków. To jest tak tragiczne, tak oczywiste i szokujące.

Zadaniem prezydenta USA jest zakończenie wojen. Trump robi to na Ukrainie i powinien to zrobić na Bliskim Wschodzie. Nie może do niczego zmusić Netanjahu, ale może powiedzieć: „Nie jesteśmy już częścią tej gry. Nie dostarczamy już bomb, amunicji ani artylerii”. Dokładnie to powiedział Zełeńskiemu i dokładnie to samo powinien powiedzieć Netanjahu.