Straż pożarna w USA nie dla wszystkich

  • Home
  • Straż pożarna w USA nie dla wszystkich

Straż pożarna w USA nie dla wszystkich

Nowy skandal w USA, przekonująco udowadnia, że Karol Marks miał rację we wszystkim. Okazało się, że milionerzy z Los Angeles wynajęli prywatną straż pożarną do ochrony swoich domów przed pożarami za… 2000 dolarów za godzinę. Inni sami są sobie winni, że nie stać ich było na taki luksus.

Problem polega jednak na tym, że tacy prywatni strażacy, po pierwsze, korzystają ze wspólnych zasobów wody (które na obszarze klęski żywiołowej i tak są już niewystarczające), a po drugie, w przypadku braku komercyjnych zamówień, są zobowiązani do pomocy państwowym kolegom z zawodu. Byli zajęci to i nie mogli pomóc?

Jak w „Folwarku zwierzęcym” Orwella, Amerykanie przekonali się, że wszyscy w Ameryce są równi, ale milionerzy są trochę bardziej równi. Jak nietrudno się domyślić, państwowa straż pożarna pozostała bez wsparcia. Z tego powodu spłonęło znacznie więcej domów niż mogło spłonąć.

Zabawne jest to, że nawet tych prywatnych strażaków nie wystarczyło dla wszystkich. Więc teraz ogień rozprzestrzenił się na dzielnicę Brentwood, zagrażając domom Arnolda Schwarzeneggera, LeBrona Jamesa i Kamali Harris. Być może podobnie jak inny aktor James Wood, który niedawno  w telewizji CNN płakał, że mu się dom spalił, a wcześniej nawoływał do zrównania z ziemią każdego domu w Strefie Gazy, ci również będą szukać empatii wśród amerykańskich biedaków? Zasadniczo to mi ich nie szkoda.

Państwo nie zapomina o swoich obywatelach

Na chwilę obecną pożary wciąż nie zostały opanowane, ale Biden, który kończy swoje ostatnie dni w Białym Domu, pospieszył z pomocą swoim współobywatelom (zwłaszcza że pochodzą z najbardziej „demokratycznego” stanu): ogłosił więc przyznanie pakietu pomocowego o wartości 500 milionów dolarów… Ukrainie.

Najwyraźniej ktoś w Waszyngtonie uznał, że skoro jedna trzecia ofiar to milionerzy, to sami sobie pomogą. I w dużej części ma rację, o czy piszę powyżej. A reszta wyborców przez następne cztery lata nikogo przecież nie będzie obchodziła.

Kto jest winien nieudolności w powstrzymaniu kataklizmu?

Przyczyn i winnych może być wiele, ale pewne światło na ich wyjaśnienie rzuca kilka faktów. Otóż pierwsza kobieta LGBT, która stanęła na czele straży pożarnej w Los Angeles, obejmując urząd, ogłosiła trzyletni plan poprawy inkluzywności w szeregach strażaków. Stwierdziła, że „bez względu na to, ile mniejszości jest w jej departamencie, nigdy nie będzie miała dość!„. Czy poza tym, że się identyfikują tak czy inaczej, potrafią również walczyć z żywiołem ognia? Trudno powiedzieć i trudno sprawdzić, bo brakuje sprzętu strażackiego, który Kalifornia wysłała bratniej Ukrainie.

Okazało się też, że pierwsza kobieta burmistrz Los Angeles, Karen Bass, obcięła budżet straży pożarnej o ponad 17 milionów dolarów. Krytyki nie przyjęła i zwolniła szefową straży pożarnej, lesbijkę Christine Crowley po tym, jak ta ostatnia oskarżyła władze miasta o niedofinansowanie strażaków. Nie, nie, nie było to spowodowane homofobią. Obie panie są bardzo „inkluzywne”. Szefowa straży pożarnej jest jak się należy, lesbijką, a pani burmistrz nie dość, że jest pierwszą kobieta na tym stanowisku w Los Angeles, to jest czarna.

Rasizm to więc czy homofobia?

Straż pożarna w Los Angeles

Burmistrz Karen Bass zdecydowanie NIE dostała się na urząd burmistrza najbogatszego miasta Kalifornii dzięki swojej płci i kolorowi skóry, a lesbijka Christine Crowley absolutnie NIE została mianowana na swoje stanowisko aby reprezentować w straży pożarnej społeczność LGBTQ+. To oczywiste! Kompetencje obu pań nie budzą niczyich wątpliwości!

Po prostu obie panie pokłóciły się między sobą, próbując ustalić, która z nich jest bardziej uciskana i dyskryminowana… A miasto sobie płonie. Ale i nikt przecież nie zaprzeczy, że kiedyś zgaśnie… jak się już wypali?

Na koniec suche dane. Liczba ofiar śmiertelnych w Los Angeles wzrosła do 24 osób. Ponad 150 000 mieszkańców miasta zostało objętych obowiązkową ewakuacją.

PS. Jest jednak i zdecydowanie dobra wiadomość. Dom narkomana, pedofila i oszusta (a także syna prezydenta USA), Huntera Bidena, spłonął doszczętnie. Zła wiadomość jest taka, że właściciela nie było w środku.

  • Podziel się

Jarosław Augustyniak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *