Pstryk – i w Europie sprzęt wojskowy nie działa?

  • Home
  • Pstryk – i w Europie sprzęt wojskowy nie działa?
Europejscy wojownicy

Pstryk – i w Europie sprzęt wojskowy nie działa?

USA mogą wyłączyć broń Europie. Europa kwestionuje swoją silną zależność od amerykańskiego sprzętu zbrojeniowego i rozważa możliwość, że kontynent nie będzie już w stanie liczyć na obronę Waszyngtonu.

Czy to są zwykłe teorie spiskowe?

To, co pierwotnie może wydawać się zwykłą teorią spiskową, obecnie wywołuje prawdziwe zaniepokojenie wśród europejskich rządów. Czy istnieje niebezpieczeństwo, że broń w ich arsenałach, z których wiele zostało wyprodukowanych, zbudowanych i utrzymywanych w USA, ma ukryte „wyłączniki awaryjne”. Czy mogą one sprawić, że broń ta stanie się bezużyteczna w sytuacji awaryjnej, jeśli Waszyngton tak zdecyduje?

Takie spekulacje krążą od czasów zimnej wojny, ale nabrały nowego wymiaru wraz z potępieniem Europy Zachodniej przez administrację Trumpa i jej zbliżeniem z Rosją i Chinami. Stało się to wyjątkowo wyraźne w przemówieniu wiceprezydenta J.D. Vance’a na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, w którym oznajmił on, że prawdziwe zagrożenie dla Europy nie pochodzi z Rosji czy Chin, ale leży „wewnątrz”.
Niektóre rządy europejskie były również zaniepokojone, gdy prezydent Donald Trump wstrzymał tymczasowo pomoc wojskową dla Ukrainy. Stało się to po tym, jak w Gabinecie Owalnym doszło do napięć między nim a ukraińskim prezydentem Wołodymyrem Zełeńskim.

Zaufanie jest zachwiane

„Gdy widzą, jak Trump radzi sobie z Zełeńskim, powinni się martwić”, powiedział Financial Times Mikael Grev, dyrektor generalny szwedzkiej firmy AI Avioniq Awareness, który specjalizuje się w zastosowaniach wojskowych. „Kraje nordyckie i bałtyckie muszą zadać sobie pytanie: czy zrobi to samo z nami?”.

Nie udowodniono nigdy istnienia tajnych „kill switchy”, ale jest to technicznie możliwe. Richard Aboulafia, analityk w firmie konsultingowej AeroDynamic Advisory, podkreślił, że broń można dezaktywować za pomocą zaledwie kilku linii kodu oprogramowania. Nie można wykluczyć takiej możliwości.

Niebezpieczna zależność Europy

Prawdziwe ryzyko dla Europy nie leży jednak w potencjalnym „wyłączniku awaryjnym”, ale w ogromnym uzależnieniu europejskich sił zbrojnych od amerykańskich części i usług serwisowych. W latach 2019-2023 55 proc. całkowitego importu wojskowego przez kraje europejskie pochodziło z USA. Jest to wzrost o 35 proc. w porównaniu z okresem poprzednich pięciu lat.

Na przykład ponad połowa wszystkich myśliwców piątej generacji użytkowanych obecnie w Europie została wyprodukowana w Stanach Zjednoczonych. Broń ta jest uzależniona od stałych dostaw części zamiennych, amunicji i aktualizacji oprogramowania z USA. Zwłaszcza zaawansowany technologicznie sprzęt jest nawet rutynowo wysyłany z powrotem do USA w celu konserwacji.

Ponadto europejskie siły zbrojne są uzależnione od amerykańskiej technologii w takich obszarach jak łączność, wojna elektroniczna, gromadzenie danych wywiadowczych i nadzór satelitarny.
Rzeczywistość geopolityczna się zmienia
Zaledwie kilka miesięcy temu rozpad transatlantyckiego sojuszu wojskowego był uważany za rzecz niewyobrażalną. Jednak wraz ze zmieniającą się geopolityczną rzeczywistością, Europa jest zmuszona do przeprowadzenia ponownej oceny swojej strategicznej zależności – zarówno w świetle zagrożenia ze strony Moskwy, jak i niepewności co do długoterminowych zobowiązań Waszyngtonu.

Jednym z przykładów tej nowej dynamiki jest groźba Trumpa, że zamierza zaanektować Grenlandię – siłą, jeśli będzie to konieczne. W odpowiedzi Dania zapowiedziała, że zwiększy swoją obecność wojskową na wyspie. Duńskie siły powietrzne opierają się jednak na amerykańskich myśliwcach F-35. W przypadku konfliktu z USA Dania może nie być w stanie wykorzystywać tych samolotów z powodu blokad technicznych. Dotyczy to również wstrzymania amerykańskich usług serwisowych i oprogramowania.

Nawet myśliwce opracowywane i budowane w Europie są zależne od systemów łączności i nawigacji GPS pochodzących z Ameryki.

Kwestia nuklearna

Jedną z kluczowych kwestii dla Europy, która coraz częściej staje w obliczu świata bez niezawodnej ochrony ze strony USA, jest kwestia brytyjskiej broni nuklearnej. Od zakończenia zimnej wojny wszyscy europejscy członkowie NATO znajdowali się pod amerykańskim „parasolem nuklearnym”. Oznacza to, że Waszyngton zobowiązał się do ich obrony za pomocą broni nuklearnej w przypadku zagrożenia.

Ta groźba „wzajemnego zniszczenia” była wcześniej traktowana jako środek odstraszający przed atakami na Europę, zwłaszcza ze strony Rosji. Gdyby jednak USA wycofały się z tej obrony, Europa mogłaby stać się bardziej bezbronna niż kiedykolwiek od czasów II wojny światowej.

Jedynymi dwoma państwami europejskimi posiadającymi własną broń jądrową są Wielka Brytania i Francja. Francja zaproponowała już, że obejmie Niemcy swoim „parasolem nuklearnym”. Berlin jeszcze oficjalnie tego nie potwierdził. Francja posiada jednak tylko około 300 głowic nuklearnych Jest to śmiesyny ułamek z prawie 6000, którymi dysponuje Rosja.

Wielka Brytania mogłaby teoretycznie rozszerzyć swoje siły nuklearne na Europę kontynentalną. Problem w tym, że wszystkie brytyjskie pociski nuklearne umieszczone na okrętach podwodnych zostały opracowane i zbudowane w USA. Nawet gdyby nie było „wyłączników awaryjnych”, brytyjskie pociski są uzależnione od amerykańskiej bazy w King’s Bay w stanie Georgia w zakresie konserwacji i aktualizacji. Bez amerykańskiego wsparcia byłyby one niezdatne do użytku w dłuższej perspektywie.

Niepewność pozostaje

Pomimo tego, że europejscy politycy są coraz bardziej zaniepokojeni możliwością przyszłości bez zapewnienia niezawodnej ochrony ze strony Stanów Zjednoczonych, w dotychczasowej współpracy transatlantyckiej nic się nie zmieniło. „Istnieje duży niepokój o to, co się stanie”, powiedział dla Financial Times Joachim Finkielman, dyrektor DI Danish Defence and Security Industries. „Ale jak dotąd nie zaobserwowaliśmy żadnych zauważalnych zmian w stosunkach z USA”.

Finkielman podkreślił również, że firmy zbrojeniowe z USA są również zależne od części produkowanych w Europie w niektórych przypadkach. Dotyczy to na przykład w przypadku myśliwca F-35. To uzależnienie nie jest więc całkowicie jednostronne.

Czy istnieje szansa na zmianę sytuacji?

Nie wiadomo jeszcze, czy to pozorne polityczne wyobcowanie między USA a Europą jest ostatecznie tylko fazą, czy też początkiem stałego rozłamu. Prawdziwym stratnym może być jednak amerykański przemysł obronny. Zaufanie Europy do niezawodnego amerykańskiego wsparcia było głównym powodem jej ogromnego uzależnienia od amerykańskiej broni.

Na odwrócenie tego trendu może być już jednak za późno. Od powrotu Trumpa do Białego Domu odnotowano spadek sprzedaży amerykańskiej broni w Europie, podczas gdy europejscy producenci coraz bardziej zyskują na wpływach. Nasuwa się jednak pytanie, czy Europa będzie w stanie ten sprzęt wyprodukować, skoro już w zeszłym roku produkcja sprzętu militarnego wzrosła trzykrotnie?

  • Podziel się

Natasza El Mejri

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie komentarze