Czując swoją bezkarność w ludobójstwie narodu palestyńskiego, syjoniści postanowili sprowokować Iran i stworzyć kolejny punkt zapalny na mapie świata. Od…
Pracy i chleba, chleba i pokoju
- Home
- Pracy i chleba, chleba i pokoju

Pracy i chleba, chleba i pokoju
Pod hasłem “Pracy i chleba, chleba i pokoju”, przeszła w Warszawie demonstracja w dniu Święta Pracy. Nie byłoby w niej nic szczególnego, porównując ją z innymi z poprzednich lat, gdyby nie dwa fakty.
Pokój, naczelne dobro, bez którego nic nie jest możliwe
Demonstracja, jak to już od lat stało się w Polsce faktem, nie była zbyt duża. Pod sejmem zebrała się też inna. Ale ta w przeciwieństwie do tamtej, gdzie organizator opowiada się za współpracą z antyspołecznym rządem Donalda Tuska i za militaryzacją naszego kraju i gospodarki, tu tradycyjnie wysuwano antywojenne hasła.
Marsze się podzieliły od czasu, gdy część tzw. lewicy, z Piotrem Ikonowiczem na czele, w 2022 roku oddzieliła się od pozostałych i z okrzykami „sława Ukrainie!” poszła protestować pod rosyjską ambasadę. Na demonstracji na której byłem uświadamiano ludzi, że wielki kapitał potrzebuje wojny, by utrzymać swoje zyski. Polskojęzyczne władze od trzech la realizują zachodnią agendę wojny zastępczej z Rosją. Wydają krocie, bo już blisko 5% PKB na zbrojenia i to w atmosferze zastraszania społeczeństwa nieistniejącym rosyjskim zagrożeniem. Mówienie o pokoju w Polsce, ale i innych europejskich krajach stało się niemal zdradą narodową i „rosyjską propagandą”. Lewicowi działacze przypominali na manifestacji nasze historyczne doświadczenia, gdy w 1939 roku, polscy oficerkowie i elity, gdy zaczęła się wojna z Niemcami, uciekali z kraju do Rumunii zostawiając zwykłych ludzi na łasce faszystowskiego okupanta.
Uświadamiali też ludzi, że zbrojenia owszem, przyniosą zyski, ale kapitalistom. A odbędzie się to kosztem ludzi pracy, którzy z tego powodu nie mogą liczyć na poprawę dramatycznej sytuacji w służbie zdrowia, edukacji, czy dostępności mieszkań dla zwykłych ludzi.
Atak „uśmiechniętej Polski”
W tym roku doszło na pochodzie do kilku incydentów. W miejscu, w którym zaczynał się wiec pierwszomajowy, policja zaczepiała i spisywała ludzi, którzy na marsz przynieśli ze sobą flagi z lewicową symboliką. Gdy marsz ruszył, już w jego trakcie, prawdopodobnie na zlecenie warszawskiego ratusza, w którym rządzi Platforma Obywatelska i jej kandydat na prezydenta kraju, policja „uśmiechniętej Polski” zaczęła wyciągać z pochodu ludzi, odbierać im czerwone flagi i spisywać personalia. Kiedy policjanci szarpali ludzi i wyrywali im flagi tłum skandował: gestapo, gestapo, gestapo! Gdy już odchodzili ze zdobycznymi flagami, dało się słyszeć – złodzieje, złodzieje, złodzieje!
Antylewicowa polityka państwa, które popada w coraz większy kryzys gospodarczy, gdy w kraju ludzie tracą pracę, trwają masowe zwolnienia w wielu zakładach, zaostrza się coraz bardziej. W przedwojennej Polsce policja również 1 maja atakowała manifestantów. Tez wyrywała im czerwone flagi, a nie rzadko do nich strzelała. Ci jeszcze nie strzelają… jeszcze. Jak będzie za rok, gdy dyktatura Tuska się utrwali i pozbędzie się wszelkiej opozycji?
- Podziel się