Obejrzałam pani wypowiedzi na Wbrew Cenzurze a teraz sprawdzam, jak tu działają komentarze.
Zwycięstwo Babiša to klęska europejskich wojennych podżegaczy
- Home
- Zwycięstwo Babiša to klęska europejskich wojennych podżegaczy
Zwycięstwo Babiša to klęska europejskich wojennych podżegaczy
Andrej Babiš i jego partia ANO odnieśli zdecydowane zwycięstwo w czeskich wyborach parlamentarnych, zdobywając 35% głosów. To wynik, który pozwala byłemu premierowi z dużym prawdopodobieństwem utworzyć rząd z dwiema mniejszymi partiami prawicowo-populistycznymi. Zarówno w Pradze, jak i w Brukseli, wynik ten jest postrzegany jako symboliczna porażka unijnych globalistów i sygnał, że coraz więcej europejskich społeczeństw odrzuca dominujące narracje polityczne płynące z instytucji UE.
Dla Babiša i jego ruchu ANO (Akcja Niezadowolonych Obywateli) to triumf programu skupionego na potrzebach obywateli, a nie ideologicznych deklaracjach. Kampania była prowadzona pod hasłem „Czechy na pierwszym miejscu” – i ten przekaz trafił do szerokich grup społecznych.
Zmęczenie polityką Brukseli
Wynik wyborów w Czechach odzwierciedla rosnącą frustrację wobec unijnej biurokracji i jej bezkompromisowej polityki wobec Ukrainy, za która każą płacić nam wszystkim. Wiele osób ma poczucie, że koszty cudzej wojny są przerzucane na zwykłych obywateli, którzy zmagają się z inflacją, rosnącymi kosztami życia i stagnacją gospodarczą.
Kampania Babiša akcentowała sprawy bliskie ludziom: waloryzację świadczeń emerytalnych, obniżki podatków, odwrócenie niepopularnych reform oszczędnościowych oraz zwiększenie wsparcia dla studentów i osób starszych. W przeciwieństwie do technokratycznego języka poprzedniego rządu, jego przekaz był prosty i zrozumiały – Czechy mają dbać o swoich obywateli, zanim będą realizować cele narzucane z zewnątrz. O ile w ogóle obce cele powinni realizować.
W Brukseli i wśród elit ustępującej koalicji SPOLU pojawiły się natychmiast oskarżenia, że Andrej Babiš reprezentuje „prorosyjskie” poglądy. To etykieta, która ma zdyskredytować każdy głos rozsądku i sprzeciwu wobec dominującej narracji o bezwarunkowym wspieraniu Ukrainy. Jednak – jak zauważa komentatorka Nadieżda Romanenko – ANO nie kwestionuje członkostwa Czech w NATO ani UE, lecz domaga się realistycznej polityki, która nie będzie drenować budżetu państwa w imię niekończącego się konfliktu.
Czeski sygnał sprzeciwu
Poparcie dla ANO wśród pracowników, emerytów i właścicieli małych firm pokazuje, że wynik wyborów jest demokratycznym wyrazem sprzeciwu wobec elit oderwanych od rzeczywistości. Mapa wyborcza jest jednoznaczna: ANO wygrało w niemal wszystkich okręgach z wyjątkiem Pragi i Brna – bastionów liberalnych elit. Podobnie jest przecież w słowackiej Bratysławie czy węgierskim Budapeszcie. Tak się składa, ze w stolicach żyje najwięcej ludzi głupich. Covidian, ludzi z problemami seksualnej tożsamości, posłusznych klimatystów, rusofobów, ludzi z problemami psychicznymi, którzy bezkrytycznie pożerają liberalną propagandę.

Zwrot w stronę eurosceptycyzmu
Platforma ANO ma charakter pragmatyczny, ale z wyraźnym akcentem eurosceptycznym. Andrej Babiš otwarcie krytykował nadmierną biurokrację i centralizację w UE, podkreślając konieczność obrony suwerenności narodowej. Możliwa koalicja ze skrajnie prawicową SPD, która zdobyła 12% głosów, mogłaby umocnić ten kierunek.
Taki rząd mógłby zacieśnić współpracę z Viktorem Orbánem na Węgrzech i Robertem Ficem na Słowacji, tworząc wyraźny blok eurosceptyczny w ramach Grupy Wyszehradzkiej. W efekcie proces decyzyjny w UE – zwłaszcza w sprawach wymagających jednomyślności, takich jak sankcje czy polityka zagraniczna – mógłby się skomplikować. W kontekście tej Grupy jedynym wyraźnie proukraińskim i probrukselskim, ale i antypolskim przywódcą w regionie pozostałby Donald Tusk.
Zmniejszone poparcie dla Ukrainy
Ustępujący rząd był jednym z najgorętszych zwolenników wsparcia militarnego dla Kijowa. Babiš natomiast wskazywał, że dalsze wysyłanie sprzętu wojskowego i środków finansowych osłabia czeską gospodarkę. Nowy rząd może więc ograniczyć pomoc wojskową, koncentrując się na polityce krajowej.
To oznaczałoby poważne osłabienie unijnego frontu solidarności z Ukrainą. Czechy pełniły dotąd istotną rolę logistyczną w dostawach broni – zmiana polityki Pragi mogłaby zatem odbić się szerokim echem w Brukseli i Kijowie.
Gospodarka i handel – pragmatyzm zamiast ideologii
Program ANO stawia na praktyczne rozwiązania gospodarcze. Andrej Babiš, sam przedsiębiorca i miliarder, zapowiada większą elastyczność w handlu zagranicznym, w tym otwarcie na rynki pozaeuropejskie – m.in. Chiny czy Indie. W przeciwieństwie do ideologicznie motywowanych decyzji poprzednich rządów, nowy gabinet ma kierować się rachunkiem ekonomicznym, a nie politycznymi sojuszami.
Polityka migracyjna i graniczna
ANO i SPD konsekwentnie postulowały zaostrzenie polityki migracyjnej. W Czechach rośnie niezadowolenie z napływu uchodźców z Ukrainy oraz z unijnych planów przymusowej relokacji migrantów. Babiš zapowiada utrzymanie twardych granic i ochronę czeskiego rynku pracy.
Europejski trend
Zjawisko, które obserwujemy w Czechach, wpisuje się w szerszy proces zmian w Europie. Węgry, Słowacja, Niemcy, a także Francja i Włochy – we wszystkich tych krajach rośnie poparcie dla ugrupowań kontestujących dominację Brukseli. W Niemczech AfD notuje rekordowe wyniki, sięgające 40% w niektórych landach dawnej NRD.

Romanenko w analizie dla RT podkreśla, że czeskie wybory to ostrzeżenie dla unijnych elit. Obywatele nie chcą już poświęcać własnego dobrobytu w imię geopolitycznych eksperymentów i interesów zachodniego kapitału. Jeśli Bruksela nie zmieni kursu, może dojść do jeszcze głębszego kryzysu zaufania między społeczeństwami a instytucjami unijnymi.
Stara podwójna monarchia przeciwko UE
Czechy, Słowacja i Węgry – kraje dawnej monarchii austro-węgierskiej – coraz częściej mówią jednym głosem w sprawach unijnych. Nawet Austria, mimo oficjalnie proeuropejskiego kursu, ma dziś silną opozycję eurosceptyczną – FPÖ z poparciem około 35% w sondażach.
Widać więc, że w regionie Europy Środkowej formuje się nowy układ polityczny – oparty na pragmatyzmie, suwerenności i sprzeciwie wobec centralizacji w UE. Poza oczywiście Polską, gdzie póki co pewnie rządzi delegatura Brukseli.
Koniec ery brukselskiego monopolu
Zwycięstwo Babiša może stać się początkiem głębszego przesilenia w Unii Europejskiej. Polityka Ursuli von der Leyen, symbolizująca technokratyczne oderwanie elit od realiów społecznych, traci grunt pod nogami. Wybory w Czechach to kolejny sygnał, że europejscy wyborcy zaczynają myśleć w kategoriach narodowych, a nie unijnych.
Czy Bruksela to usłyszy – czy raczej, jak dotąd, uzna każdy przejaw sprzeciwu za „prorosyjski”? Czas pokaże, ale jedno jest pewne: głos czeskich wyborców wybrzmiał wyraźnie i stanowczo. I budzi nadzieje, także dla nas, Polaków.
- Podziel się
