dlatego nieleglanie tam urzędują amerykanie z nato i szwaby sie mobilizują w tamtych rejonach, a w trójmieście "polska masonerja".
Nowa „umowa” handlowa USA–UE: kapitulacja Europy pod dyktatem Waszyngtonu
- Home
- Nowa „umowa” handlowa USA–UE: kapitulacja Europy pod dyktatem Waszyngtonu

Nowa „umowa” handlowa USA–UE: kapitulacja Europy pod dyktatem Waszyngtonu
Amerykańska administracja znów sprawiła, że Europa pod ścianą się znalazła – tym razem w eleganckim opakowaniu „historycznego porozumienia handlowego”, które w rzeczywistości jest brutalnym narzędziem ekonomicznego szantażu. Po szczycie w szkockim Turnberry Donald Trump z triumfem ogłosił „największą umowę w historii relacji transatlantyckich”. Słusznie – bo trudno o bardziej jednostronne dyktando. Europa, zamiast partnera, potraktowana została jak wasal, który ma płacić, kupować i milczeć.
von der Leyen składa hołd wasalny
W ramach porozumienia wprowadzone zostają 15-procentowe cła na towary z UE, przy utrzymaniu drakońskiej, 50-procentowej stawki na stal i aluminium. Polska – jak zwykle – zapłaci wysoką cenę. Według wstępnych szacunków straty mogą sięgnąć 8 miliardów złotych. Premier Donald Tusk próbuje łagodzić przekaz, pisząc na platformie X, że „lepsza trudna umowa handlowa niż bezsensowna wojna celna między sojusznikami”. Tyle że ta „trudna umowa” to w istocie podporządkowanie się gospodarczemu dyktatowi USA. A co to za sojusz, w którym silniejszy partner regularnie wyciąga pałkę celną i wymusza zakupy za setki miliardów dolarów?
To nie umowa – to ultimatum. UE zobowiązała się do zakupu amerykańskiego sprzętu wojskowego i surowców energetycznych za łączną kwotę 750 miliardów dolarów. Dodatkowo – jakby tego było mało – unijne inwestycje w gospodarkę USA mają sięgnąć kolejnych 600 miliardów. W zamian? Dalsze utrudnienia eksportowe i polityka protekcjonizmu rodem z XIX wieku.
Nie tylko Polska traci. Głos francuskiego ministra gospodarki, który nazwał porozumienie „złą umową”, jest głosem rozsądku, który w Brukseli ginie pod gruzami polityki ustępstw. Lombard nie owija w bawełnę – Europa miała do wyboru wyłącznie złe rozwiązania, a to wybrane jest po prostu „najmniej złe”.
USA – przyjaciel czy wróg?
W rzeczywistości mamy do czynienia z kolejnym aktem systematycznego osłabiania europejskiej podmiotowości gospodarczej. Stary Kontynent nie negocjuje – on reaguje. Reaguje na kaprysy amerykańskich elit, które pod przykrywką „sojuszu” realizują bezwzględne interesy własnego przemysłu, własnych firm, własnych wyborców.
Europa potrzebuje strategii, nie uległości. Sojusz oparty na groźbach i jednostronnych żądaniach nie jest sojuszem – jest dominacją. A Polska, z 8 miliardami złotych strat, powinna sobie odpowiedzieć: czyja to naprawdę wojna i kto naprawdę za nią płaci?
- Podziel się