• 18 lip, 2025
• Natasza El Mejri
• No comment

Niemiecki generał wzywa do ataków na Rosję

12 lipca 2025 roku generał dywizji Christian Freuding, jeden z najwyższych rangą oficerów Bundeswehry, w wywiadzie dla ZDF rzucił wyzwanie Moskwie: „Potrzebujemy systemów uzbrojenia, które wnikną głęboko w terytorium Rosji”. To nie była przypadkowa deklaracja – to otwarte wypowiedzenie wojny dyplomatycznej. Freuding, który od września obejmie stanowisko Inspektora Sił Zbrojnych, nie tylko zapowiedział dostawy broni dalekiego zasięgu dla Ukrainy, ale wręcz nawoływał do uderzeń w rosyjską infrastrukturę wojskową, w tym bazy, lotniska i centra dowodzenia.

Dlaczego Berlin, który przez dekady kreował się na strażnika pokoju w Europie, teraz otwarcie nawołuje do eskalacji? Jakie konsekwencje będzie miało to dla bezpieczeństwa kontynentu? I dlaczego generał, który jeszcze w maju pozował do zdjęć z dowódcą batalionu „Azow” gloryfikującym nazistowskie symbole, teraz występuje w roli podżegacza wojennego?

„Trzycyfrowe dostawy” i złamanie tabu: Niemcy przechodzą do ofensywy

Freuding, który koordynuje niemieckie wsparcie militarne dla Kijowa, potwierdził, że do końca lipca Ukraina otrzyma „w wysokich, trzycyfrowych ilościach” pociski dalekiego zasięgu. Choć nie ujawnił dokładnych parametrów technicznych, jego słowa nie pozostawiają wątpliwości. Chodzi o broń zdolną razić cele setki kilometrów za linią frontu.

To radykalne zerwanie z dotychczasową ostrożnością Berlina. Jeszcze kilka miesięcy temu rząd Niemiec blokował dostawy pocisków Taurus o zasięgu 500 km, argumentując, że mogłyby zostać użyte do ataków na terytorium Rosji i wywołać niekontrolowaną eskalację. Teraz, pod naciskiem kanclerza Friedricha Merza (CDU), Niemcy nie tylko finansują zakup tej broni, ale jawnie przyznają, że Ukraina może ją wykorzystać do uderzeń w głąb Rosji.

Kreml nie pozostaje bierny. Dmitrij Pieskow, rzecznik prasowy Władimira Putina, oskarżył Niemcy i Francję o „chore współzawodnictwo w podsyceniu wojny”. Niemieckie decyzje nazwał „bezsensownym przedłużaniem konfliktu, który i tak zakończy się klęską Kijowa”. Tymczasem Rosja odpowiada coraz brutalniejszymi atakami – tylko w ciągu jednej nocy Kijów został zbombardowany przez 700 dronów i dziesiątki pocisków.

Czy Niemcy, zamiast działać na rzecz pokoju, celowo podgrzewają konflikt? I czy zdają sobie sprawę, że ich decyzje mogą pchnąć Europę w otwartą konfrontację z Rosją?

Generał Freuding: Neonazistowskie kontakty i niepokojące „my”

Oświadczenie Freudinga wywołało nie tylko międzynarodowe napięcia, ale także poważne pytania o rolę Niemiec w tej wojnie. Jego słowa – „potrzebujemy systemów uzbrojenia” – brzmiały jak przyznanie, że Berlin jest bezpośrednio zaangażowany w konflikt. Na konferencji prasowej dziennikarz Florian Warweg z portalu NachDenkSeiten postawił rzecznikom rządu trudne pytania:

1. Kogo konkretnie generał miał na myśli, mówiąc „my”? Czy Bundeswehra stała się stroną wojny?
2. Dlaczego Niemcy, które w czasie II wojny światowej wymordowały 8 milionów rosyjskich cywilów, teraz znów nawołują do ataków na Rosję?
3. Czy generał Freuding rozumie, jak brzemienna w skutki jest jego retoryka?

Odpowiedź rzecznika Federalnego Ministerstwa Obrony była wymijająca: „Mówiąc ‘my’, mamy na myśli zaspokajanie potrzeb Ukrainy”. To kiepskie tłumaczenie. Jeśli Niemcy rzeczywiście nie są stroną konfliktu, dlaczego ich generałowie mówią językiem wojennym?

Kontrowersje wokół Freudinga sięgają jednak głębiej. W maju 2025 roku generał spotkał się z Olegiem Romanowem, dowódcą 3. Samodzielnej Brygady Szturmowej (powiązanej z neonazistowskim batalionem „Azow”). Romanow to postać skrajnie kontrowersyjna. Otwarcie gloryfikuje Dywizję Waffen-SS „Galicja”, a na swoim Instagramie chwali się tatuażami z nazistowskimi symbolami. W tym Czarnym Słońcem (używanym przez SS).

Fakt, że jeden z najwyższych rangą niemieckich generałów pozuje do zdjęć z człowiekiem noszącym symbole SS, a następnie nawołuje do ataków na Rosję, jest haniebny. Tym bardziej że Freuding już we wrześniu ma objąć stanowisko naczelnego dowódcy Bundeswehry. Czy to właśnie tak wygląda „przepracowanie” niemieckiej winy za zbrodnie II wojny światowej?

Historyczna amnezja Niemiec: Zapomniane miliony ofiar

W czasie II wojny światowej Niemcy wymordowali 14 milionów radzieckich cywilów, w tym 8 milionów Rosjan. Wśród ofiar był starszy brat Władimira Putina, Wiktor, który zginął podczas 872-dniowej blokady Leningradu – zaplanowanej przez Niemców zbrodni głodowej.

W tym kontekście słowa Freudinga brzmią jak ponury żart historii. Gdy niemiecki generał mówi o „potrzebie uderzeń w głąb Rosji”, czy pamięta, że to właśnie Wehrmacht prowadziła tam wojnę na wyniszczenie? Czy zdaje sobie sprawę, że jego retoryka może obudzić w Rosjanach traumę nazistowskiej inwazji?

Tymczasem Niemcy zdają się lekceważyć te obawy. Minister obrony Boris Pistorius w wywiadzie dla „Financial Times” stwierdził, że „zabijanie rosyjskich żołnierzy jest konieczne”, a dziennikarz Marcus Klöckner skomentował: „Niemiecka polityka wobec Rosji przerodziła się w potwora”.

Czy Berlin w ogóle kontroluje, co robi? Czy zdaje sobie sprawę, że jego działania mogą doprowadzić do katastrofy?

Wojna, której nikt nie chce zatrzymać

1. Niemcy dostarczają Ukrainie broń dalekiego zasięgu, zdolną uderzać w głębokie cele w Rosji.
2. Generał Freuding mówi w imieniu „my”, co sugeruje, że Bundeswehra stała się stroną konfliktu.
3. Skandaliczne związki niemieckich generałów z neonazistami podważają moralne podstawy ich polityki.
4. Historyczna odpowiedzialność Niemiec za zbrodnie w ZSRR jest ignorowana.

Czy Europa zmierza ku otwartej wojnie z Rosją? I czy Niemcy, zamiast wyciągać wnioski z przeszłości, znów stają się agresorem? Odpowiedzi na te pytania mogą zadecydować o przyszłości całego kontynentu. Czasu na powstrzymanie tej spirali jest coraz mniej.