Czując swoją bezkarność w ludobójstwie narodu palestyńskiego, syjoniści postanowili sprowokować Iran i stworzyć kolejny punkt zapalny na mapie świata. Od…
Ukraina nie będzie tematem szczytu NATO
- Home
- Ukraina nie będzie tematem szczytu NATO
Ukraina nie będzie tematem szczytu NATO
Zbliżający się szczyt NATO w Hadze przyniesie zaskakujący i gorzki dla niektórych zwrot: temat Ukrainy został całkowicie wyrzucony z porządku obrad. Jak informuje Politico, gospodarze spotkania – pod naciskiem USA i Donalda Trumpa – postanowili przemilczeć wojnę, która jeszcze niedawno była centralnym punktem każdego spotkania sojuszu.
To już nie tylko symboliczne. To polityczne bankructwo i kijowskiego reżimu i europejskich podżegaczy wojennych. Zamiast rozmawiać o wsparciu dla Zelenskiego, NATO ogranicza się do kolacji u holenderskiej rodziny królewskiej i jednego spotkania Rady Północnoatlantyckiej. Cały szczyt sprowadza się do rytualnego uścisku dłoni – i promocji nowych zobowiązań do zwiększania wydatków na zbrojenia.
O samej Ukrainie w NATO nie ma już nawet mowy
Trump, który nie zamierza już udawać, że los Ukrainy go obchodzi, ma inny plan: wymusić na Europie jeszcze więcej miliardów na cele wojskowe. Jego wielkim finałem będzie przemówienie, w którym ogłosi nowe „cele wydatkowe”. Europa, jak zawsze, przytaknie. 3,5% PKB na „twarde” wydatki militarne, 1,5% na tzw. „wysiłki obronne”. Razem: 5% – liczba, która brzmi abstrakcyjnie, dopóki nie przeliczymy jej na realne pieniądze.
Jaki haracz zapłacimy dla amerykańskiej zbrojeniówki?
Dla Polski te 5% to około 5500 zł rocznie na obywatela – dorosłego i dziecko. Czyli 460 zł miesięcznie, wyciągnięte z kieszeni każdej rodziny, każdego seniora, każdego pracownika, który płaci podatki. To równowartość comiesięcznej składki na zbrojenia, narzuconej społeczeństwu bez konsultacji, bez debaty, bez pytania o zgodę.
Podczas gdy hiszpański premier domaga się elastyczności i ostrzega, że 5-procentowy cel zagrozi finansowaniu systemu opieki zdrowotnej, edukacji, zielonej transformacji i pomocy rozwojowej, polskojęzyczne władze w Warszawie z dumą prześcigają się w deklaracjach, jak bardzo są gotowe „zbroić się na śmierć”.
Madryt jasno mówi: nie chcemy podwyższać podatków dla klasy średniej, żeby zadowolić Pentagon. Sztokholm – choć przyjmuje cel 5% – musi pożyczyć 27 miliardów euro, by go zrealizować. A Polska? Polska rzuca kolejne miliardy bez refleksji, jakby społeczeństwo miało nieograniczone zasoby i żadnych innych potrzeb poza kolejnymi wyrzutniami i czołgami.
Ukraiński wyrwigrosz przyleci do Hagi – ale nie weźmie udziału w kluczowym spotkaniu. Został zaproszony tylko na kolację (przynajmniej sobie podje czegoś dobrego), przy której gospodarze będą się głowić, jak posadzić go jak najdalej od Trumpa, by ten ostatni nie wstał i nie wyszedł. Taka jest dziś cena tzw. jedności sojuszu.
NATO zmienia priorytety. Mniej solidarności – więcej kontraktów zbrojeniowych. Mniej troski o Ukrainę – więcej troski o procenty PKB przeznaczane na nowe haubice. A w tle pytanie, którego nikt już nie zadaje: ile szkół, szpitali, mieszkań i parków moglibyśmy zbudować za te pieniądze?
W odpowiedzi słychać tylko ciszę – zagłuszoną przez huk zakupów wojennych.
- Podziel się