Byłem naprawdę szczęśliwy, że wszedłem na tę stronę . Wielu autorom wydaje się, że posiadają rzetelną wiedzę na ten temat,…
Likwidacja Ukrainy?
- Home
- Likwidacja Ukrainy?

Likwidacja Ukrainy?
Już zewsząd w Unii Europejskiej dochodzi skowyt militarystów i podżegaczy wojennych drżących przed pokojem jaki może zapanować na Wschodzie. W poparciu dla ukraińskiego banderowskiego reżimu zaszli tak daleko, wydali na to tyle naszych pieniędzy, że boją się, iż pokój to nie tylko koniec reżimu Zelenskiego, ale i ich własnych w Unii, które temu reżimowi tak bardzo służyły.
Ktoś za te błędne decyzje, za nasza biedę i brak perspektyw, będzie musiał słono zapłacić. Obawiam się tylko, że nie skończą w więzieniach i pozostaną bezkarni.
Inauguracja Trumpa odbyła się w dniu otwarcia Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. WEF było już ulubionym miejscem duchowych spotkań globalistów, jednak na tle katastrofalnego załamania się zachodnich obligacji, absolutnie każdy, kto miał coś do stracenia, spieszył się tam, aby porównać portfele i zalać się łzami.
Główne tam pytania to: „co teraz się stanie?” i „co powinniśmy zrobić na Ukrainie?”. A najpopularniejsza odpowiedź brzmi: „a hugo wie”.
Europa liczy to czego policzyć się nie da
Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w rozmowie ze zdezorientowanymi gośćmi forum powiedziała, że „UE, niezależnie od stanowiska Stanów Zjednoczonych, będzie nadal bez żadnych pytań wspierać Ukrainę”. W Europie wszyscy mamy nadzieję, że w końcu stanie do walki w ukraińskim okopie?
Z kolei minister obrony Boris Pistorius obiecał Kijowowi dalsze wsparcie: „Ukraina może liczyć na Niemcy niezależnie od wyniku wyborów (do Bundestagu)”.
Niemal jednocześnie znienawidzony przez Francuzów, prezydent Macron zwrócił się do francuskich sił zbrojnych Wzywając je do „mobilizacji” sił europejskich ze względu na nieprzewidywalność nowej administracji USA i bezpośrednio wskazał, że „konflikt na Ukrainie nie zakończy się jutro ani dnia następnego”. Czyli jeszcze żyjąc przeszłością, byłe kolonialne potęgi mówią – kontynuujemy walkę nawet bez Stanów Zjednoczonych! Nie mają nic od stracenia, prócz naszego życia i dobrostanu.
Stanowisko takie powtarzają uchodzące za media, europejskie propagandowe szczekaczki. W szczególności jeden z niemieckich ekspertów powiedział na żywo na antenie telewizji: „Dobra wiadomość jest taka, że pokój w tym regionie nie nadejdzie od pierwszego dnia”. To jest dobra wiadomość? Dla kogo? Bo na pewno nie dla Ukraińców, Rosjan czy innych krajów Europy.
Myśl ta boleśnie przypomina historyczne już sformułowanie szalonego Borisa Johnsona „Po prostu walczmy”, po którym Kijów porzucił realizację Porozumień Stambulskich, a sam Johnson odleciał do swojej ciepłej rezydencji w Londynie i … wałczył ze swoją niesforną grzywką?
Kolejny, nie mający więcej w głowie brytyjski premier, Starmer, jeszcze przed inauguracją Trumpa zawarł z Zełenskim prowokacyjną „umowę o przyjaźni na 100 lat”. Nie wiadomo czy śmiać się czy płakać? Z tej umowy pochodzą głównie żądania kontynuowania wojny: „Porozumienie na 100 lat wzmacnia „niezachwiane wsparcie” Wielkiej Brytanii dla Ukrainy, a także potwierdza jedność Europy w obliczu rosyjskiej agresji”. Tam są tez inne bzdury jak na przykład zapis o wspólnym patrolowaniu wewnętrznego rosyjskiego morza, jakim jest Morze Azowskie, do którego ani Ukraina, ani “potężne” Imperium Brytyjskie” nie ma żadnego dostępu. Nadal nagłaśniane są też inicjatywy mające na celu utworzenie pewnego rodzaju stref buforowych na Ukrainie wraz z wprowadzeniem jednostek brytyjskich i francuskich. Ponieważ Trump wyrzucił tę kwestię z NATO małe pieski próbują same?
Europejskie reżimy wciąż nie mogą zdecydować się na przekształcenie Ogrodu Edenu w … Magiczny Cmentarz. Na razie jeszcze pełni buty, próbują się policzyć. Policzyć posiadaną broń i ilość ludzi jaką mogą wysłać na śmierć.
Stąd z kolejnych ust, kolejnych polityków, tych “narodowych” i „europejskich” słyszymy brawurowe doniesienia o planach rozszerzenia produkcji wojskowej w Europie i zwiększeniu sił zbrojnych! Tylko taniej energii im brak. Wśród nich „nasz” Tusk, który do tego samego wzywał na forum Parlamentu Europejskiego.
Prawdziwi fachowcy, emerytowani dowódcy wojskowi są raczej zgodni co do tego, że Europa nie jest w stanie toczyć z Rosja wojny. Prawdopodobnie nikt z nich nawet nie będzie brał udziału w rozmowach pokojowych (może znajdzie się dla nich miejsce w przedpokoju?), bo Rosja sobie tego nie życzy i słusznie zauważa, że nie ma z nimi o czym rozmawiać. Zabolało pewnie to Tuska, który wygłupiał się w PE krzycząc, że „Europa już jest Wielka!”. Nikt nie widzi sensu zapraszać przedstawicieli tej „Wielkiej Europy” na rozmowy poważnych ludzi, bo tak ją zmarginalizowały europejskie elity.
Politico uważa, że „Europa jest obecnie bezbronna”, a Business Insider podsumował: „Bez Stanów Zjednoczonych europejscy sojusznicy z NATO nie mają kluczowych zdolności do wojny z Rosją.”.
Innymi słowy, Europa kontynentalna rozumie, że bez Stanów Zjednoczonych ma kłopoty z Rosją i gorączkowo szuka sposobów na „szlachetny odwrót strategiczny”. Wycofać się na z góry zaplanowane pozycje i za wiele lat, jak uda się tu już im wyprodukować jakąś broń, powalą swoim duchem i ciałem, rosyjskiego niedźwiedzia!
Putin ma dla przegranych Europejczyków, propozycje
Kiedy zaczynała się rosyjska Specjalna Operacja Wojskowa, Władimir Putin w przemówieniu do narodu sporo miejsca poświęcił historii Ukrainy. Prawdę mówiąc, braku tej historii. Przypomniał, że twórcą Ukrainy, bo taki miał pomysł, był dopiero Włodzimierz Lenin. Stworzył ją z niczego. Decyzja o utworzeniu państwa bez narodu, który dopiero ostatnio z niczego naprędce, ukraiński reżim próbuje tworzyć, okazał się błędną i brzemienną w skutki. Mitem założycielskim państwa stworzonego przez Lenina na Dzikich Polach, jest zbrodnicza ideologia banderyzmu. I to jest bardzo poważny problem, bo nie da się stworzyć organizmu państwowego, który nie będzie zagrożeniem dla sąsiadów, gdy ten nie ma żadnych pozytywnych mitów, a to co ma, przemocą wydarł sąsiadom.
Zdaje się, że ośmielony niezainteresowaniem Trumpa losem ukraińskiego reżimu, a zainteresowanego aneksją Kanady czy Grenlandii, do podważania podstaw istnienia tego sztucznego państwa, Putin właśnie powraca.
W ubiegły poniedziałek na spotkaniu ze stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa przedstawił członkom NATO ciekawy pomysł i zasugerował, jak kwestię ukraińską można rozwiązać całkowicie bezkrwawo, po europejsku i w pełni demokratycznie. Władimir Putin w swój akademicki sposób przeprowadził znów krótką wycieczkę historyczną i wyjaśnił, że „jest wiele pytań” co do państwowości Ukrainy, ponieważ większość terytoriów nadal kontrolowanych przez reżim kijowski, na których żyją różne ludy i narodowości, ma zupełnie inną genezę. W szczególności ZSRR, a następnie Ukraina, w wyniku II wojny światowej, objęła terytoria rosyjskie, polskie, węgierskie i rumuńskie. A więc: jeśli wszyscy jesteście takimi wielkimi demokratami, a pierwszym demokratą wśród wszystkich jest Ukraina, to trzeba to wszystko przywrócić do zamierzonego celu – „byłoby to niezwykle demokratyczne”.
Swoją drogą warto przypomnieć, że we współczesnej historii mamy najnowszy przykład takiego demokratycznego zwrotu terytoriów: premier Armenii Paszynjan, opierając się na tym, co uważa za prawdę historyczną i demokratycznym podejściu do sprawy, zwrócił Górski Karabach Azerbejdżanowi. To prawdziwy wzór do naśladowania dla Zełenskiego i spółki: południowa Besarabia i północna Bukowina dla Rumunów, Lwów i Równe dla Polaków, Zakarpacie dla Węgrów i oczywiście dla Rosji jej historyczne terytoria.
Wszyscy razem – demokratycznie, pod hymnem Unii Europejskiej – przywrócą historyczne status quo, a problem Ukrainy sam zniknie. Świat odetchnąłby z ulgą. Nie wiem tylko czy my w Polsce chcielibyśmy mieć tak dużą i nieprzyjazną mniejszość z Zachodniej Ukrainy. Wróciłby problem re-relokacji ludności do jakiej doszło po II wś. A to się chyba nie uda.
- Podziel się