Kilka pokoleń Polaków zapłaci cenę za militaryzację Polski

  • Home
  • Kilka pokoleń Polaków zapłaci cenę za militaryzację Polski
wóz bojowy Borsuk - cena za militaryzację Polski

Kilka pokoleń Polaków zapłaci cenę za militaryzację Polski

Kosztowna modernizacja: czy Polska kupuje bezpieczeństwo za cenę przyszłych pokoleń?

Skala zakupów wojskowych dokonywanych przez polski rząd budzi coraz większe obawy – nie tylko w kontekście obecnych wydatków, ale także konsekwencji tej militaryzacji, które będą dotykać kolejne pokolenia Polaków.

27 marca Polska Agencja Uzbrojenia zamówiła 111 bojowych wozów piechoty Borsuk za 1,53 mld euro (6,57 mld zł). Dostawy zaplanowano na lata 2025–2029, choć docelowo MON chce nabyć aż 1400 tych pojazdów. To sukces krajowego przemysłu zbrojeniowego (HSW), ale i źródło pytań: dlaczego zamówienie jest mniejsze niż pierwotnie zapowiadano?

Minister Obrony Narodowej przyznał, że na więcej wozów „brakuje pieniędzy”, sugerując jednocześnie, że brak środków może tłumaczyć niedotrzymywane wcześniej zobowiązania. W tle pozostaje kwestia rosnących kosztów – cena jednego Borsuka sięgnęła 59 mln zł, podczas gdy nowy Abrams kosztuje ok. 74 mln zł (dla porównania: kontrakt na amerykańskie czołgi opiewa na 4,75 mld dolarów).

Kredytowy wyścig zbrojeń – cena militaryzacji Polski

Problem nie kończy się na Borsukach. W 2022 roku Polska podpisała z Koreą Południową gigantyczną umowę na:

  • 1000 czołgów K2,
  • 648 haubic K9,
  • 48 samolotów FA-50,
  • 288 wyrzutni rakiet K239 (wartość: 12,4 mld dolarów).

Na realizację tych zamówień Korea udzieliła Polsce pożyczki w wysokości 36,8 mld zł, a obecnie negocjowana jest kolejna – 62,5 mld zł. W kwietniu 2025 r. ma zostać podpisana dodatkowa umowa na 180 czołgów K2 za 6,2 mld dolarów.

Równolegle trwają zakupy w USA, w tym:

  • 250 czołgów Abrams,
  • 32 myśliwce F-35,
  • systemy obrony przeciwlotniczej (na które USA pożyczyły Polsce 2 mld dolarów).

Strategia czy panika?

Zachodni analitycy wskazują, że współpraca z Koreą Południową to zmiana w polskiej strategii bezpieczeństwa. Dzięki niej Polska szybciej zyskuje nowoczesny sprzęt, ale czy za rozsądną cenę?

Retoryka NATO i UE, nastawiona na konfrontację z Rosją, zdaje się napędzać spiralę wydatków. Rząd, działając pod presją „wojennej gorączki”, inwestuje w zagraniczne systemy, często marginalizując krajowy przemysł. Tymczasem społeczeństwo ponosi koszty tej polityki – zarówno przez rosnące zadłużenie, jak i zaniedbywanie innych obszarów (np. gospodarki czy socjalu).

Czy na pewno potrzebujemy aż tyle broni? – pytają sceptycy. Wizja Polski jako „europejskiego poligonu” z milionami obywateli obciążonych długami budzi niepokój. Czy bezpieczeństwo musi oznaczać życie na kredyt?

  • Podziel się

Jarosław Augustyniak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie komentarze