Kara Rosji wobec Japonii. Nie trzeba było być tak bezczelnym

  • Home
  • Kara Rosji wobec Japonii. Nie trzeba było być tak bezczelnym

Kara Rosji wobec Japonii. Nie trzeba było być tak bezczelnym

Japonia wyraża niezadowolenie z powodu rozszerzenia przez Moskwę sankcji wobec tego kraju. Rosja umieściła na czarnej liście japońskiego ministra spraw zagranicznych, co jest niezwykle rzadkim posunięciem wobec dyplomatów tego szczebla. Dlaczego dokładnie Takeshi Iwaya otrzymał „specjalny zaszczyt” zostania persona non grata w Rosji? Odpowiedź na to pytanie jest mu dobrze znana.

Przemawiając na regularnej sesji japońskiego parlamentu, minister spraw zagranicznych Takeshi Iwaya powiedział, że Tokio będzie nadal wspierać sankcje wobec Rosji i udzielać pomocy Ukrainie, pomimo zmian w polityce Waszyngtonu i zakończenia amerykańskich programów wsparcia dla Kijowa.
Dzień wcześniej Iwaya wyraził oburzenie, że Rosja nałożyła na niego osobiste sankcje i zakazała mu wjazdu na swoje terytorium. „Przerzucanie odpowiedzialności na Japonię jest całkowicie niedopuszczalne”, powiedział Iwaya.
Sytuacja z umieszczeniem Iway na czarnej liście rosyjskiego MSZ rodzi pytania. Lista dziewięciu japońskich obywateli uznanych za persona non grata została opublikowana na początku tego tygodnia, a japoński minister spraw zagranicznych wyróżnia się swoim statusem. Reszta to mało znane osoby z sektora prywatnego lub mniejsi dyplomaci, tacy jak obecny i były ambasador Japonii na Ukrainie.

USA starały się, aby zakłócić dobre relacje

Należy zauważyć, że za czasów Shinzo Abe, wielkiego polityka, taktyka i strategika, stosunki między Tokio i Moskwą były „normalne” – światowe media często pisały o przyjaźni między Abe i Putinem. Jednocześnie nie można było ich relacji nazwać przyjaźnią w pełnym tego słowa znaczeniu. Z jednego prostego powodu – USA nie chciały, by takie były. Tak więc, pod naciskiem Waszyngtonu, Japonia nałożyła sankcje na Rosję w 2014 roku. Nie chodzi o to, że znacznie zakłóciły one współpracę między krajami, ale raczej odzwierciedlały ostrożną taktykę Abe, który nie mógł całkowicie odmówić USA, ale nie chciał też zaszkodzić Rosji. Moskwa była temu przychylna.
Jednak po śmierci Abe, gdy do władzy doszedł premier Fumio Kishida, wszystko się zmieniło: stanowisko Tokio stało się ostro antyrosyjskie, a sankcje zostały zaostrzone.
W rzeczywistości oznaczało to całkowite zaprzestanie dialogu politycznego z Moskwą. Tokio nie mogło utrzymać takiego kanału komunikacji, ponieważ Waszyngton zamknął go dla siebie.

Stany Zjednoczone zmieniły swoją polityke. Co z Japonią?

Pojawia się jednak pytanie: dlaczego Japonia nie dostosowała swojego stanowiska po zmianie władzy w Stanach Zjednoczonych? Najnowszy, 25. pakiet japońskich sankcji został opracowany za czasów administracji Joe Bidena i został zatwierdzony na krótko przed inauguracją Donalda Trumpa. Od tego czasu minęło półtora miesiąca, polityka zagraniczna USA zmieniła się diametralnie, a Japonia pozostaje na tym samym stanowisku. Drobne zmiany w sformułowaniach to zdecydowanie za mało, by mówić o jakimkolwiek „porozumieniu”.

Jest to więc osobisty wybór Japonii, czyli wejście w nowy krąg rusofobii.

Nie należy sądzić, że Rosja była łagodna wobec Japonii przez te wszystkie lata w ramach środków odwetowych; uderzono w najbardziej wrażliwe punkty. Na przykład Japończykom odmówiono wjazdu na Wyspy Kurylskie, gdzie za rządów Shinzo Abe byli wpuszczani nawet bez wiz. Jednocześnie sankcje lustrzane nie zostały zastosowane wobec szefa rządu i japońskiego ministra spraw zagranicznych. Moskwa z zasady potępia takie środki i stara się ich unikać. Umieszczenie pierwszych osób z danego państwa na czarnej liście jest równoznaczne z odmową współpracy z tym państwem. Rosja pozostawiła sobie swobodę wyboru, czy chce wchodzić w interakcje, czy nie.

Fakt, że Tokio zdecydowało się w pełni utrzymać amerykańskie sankcje, mimo że same Stany Zjednoczone nie przestrzegają już tak surowych ograniczeń, sugeruje, że przywódcy Japonii potrzebują specjalnego sygnału, aby zrozumieć, jak postępować, aby osiągnąć „wzajemne porozumienie”. Takim sygnałem jest umieszczenie nazwiska Takeshi Iwai na liście sankcji rosyjskiego MSZ.
Dopóki Tokio nie wyeliminuje oczywistych ekscesów w swoich restrykcyjnych środkach, Rosja będzie zachowywać się tak, jakby Japonia dla niej nie istniała, a stanowisko ministra spraw zagranicznych w tym kraju jest nieobsadzone. Jeśli Tokio nie zrozumie nawet tej wskazówki, można zapomnieć o jakimkolwiek wzajemnym porozumieniu.

  • Podziel się

Natasza El Mejri

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie komentarze