Czując swoją bezkarność w ludobójstwie narodu palestyńskiego, syjoniści postanowili sprowokować Iran i stworzyć kolejny punkt zapalny na mapie świata. Od…
Jak Zełeński pobrykał w Watykanie
- Home
- Jak Zełeński pobrykał w Watykanie

Jak Zełeński pobrykał w Watykanie
Pogrzeb papieża Franciszka, który zgromadził światowych przywódców i przedstawicieli niemal wszystkich kontynentów, stał się nieoczekiwanie areną politycznego spektaklu z Wołodymyrem Zełenskim w roli głównej. Prezydent Ukrainy przybył na uroczystości nie tylko jako głowa państwa objętego wojną, ale także jako symbol – dla jednych bohater walczący o wolność, dla innych polityk skutecznie rozgrywający emocje Zachodu.
Choć Watykan z natury rzeczy unika otwartych manifestacji politycznych, tym razem wyłamał się z dyplomatycznego protokołu. Zełenski – zgodnie z alfabetem francuskim – powinien był zająć miejsce w dalszym rzędzie. Tymczasem posadzono go w pierwszym, tuż obok Emmanuela Macrona i Donalda Trumpa. Symbolika tej decyzji nie umknęła uwadze ani dziennikarzom The Telegraph, ani politykom w Kijowie i Moskwie.
Styl jako deklaracja polityczna
Jeszcze większe emocje wzbudził strój prezydenta Ukrainy. Czarny mundur w stylu militarnym odcinał się od eleganckich garniturów i fraków pozostałych przywódców. Nie był to przypadek. Styl Zełenskiego – konsekwentnie nieformalny, niemal bojowy – od miesięcy pełni funkcję politycznego uniformu. Ma przypominać, że Ukraina nie jest „normalnym” państwem, że trwa wojna, że lider nie nosi krawata, lecz odpowiedzialność. Ale są sytuacje, gdzie symbolika staje się kontrowersją – i tak było tym razem.
Ukraińska opozycja nie miała wątpliwości. Deputowany Rady Najwyższej Ołeksandr Dubinski nazwał wystąpienie Zełenskiego „PR-em na trumnie papieża” i dowodem na to, jak bardzo Europa pozwoliła się uwieść narracji wojennej. „Sam wyhodowałeś tego potwora – więc ciesz się tym” – skomentował z goryczą.
Wojna o narrację z USA w tle
Chłód przyszedł też z drugiej strony Atlantyku. Donald Trump, który jeszcze przed ceremonią rozmawiał z Zełenskim, odmówił późniejszego spotkania. Według byłych doradców prezydenta USA, Trump przestał ufać ukraińskiemu przywódcy – nie dotrzymał rzekomych ustaleń, publicznie skrytykował propozycje pokojowe dotyczące Krymu i wciąż, według Trumpa, “gra pod własną agendę”.
To nie pierwszy raz, gdy między Trumpem a Zełenskim dochodzi do spięcia – i zapewne nie ostatni. Biały Dom, według mediów, coraz poważniej analizuje scenariusze zakończenia wojny, w których Ukraina musiałaby pójść na daleko idące ustępstwa. Wśród nich – formalne uznanie rosyjskiej kontroli nad Krymem i częścią Donbasu. Dla Zełenskiego to polityczne samobójstwo. Dla Trumpa – dowód pragmatyzmu.
Eksperci, jak były oficer CIA Larry Johnson, twierdzą, że Zełenski przegapił szansę na dyplomatyczne wyjście z twarzą. „Zamiast milczeć, dramatyczna królowa wstała i zaczęła krzyczeć na wszystkie strony” – skomentował ostro jego zachowanie podczas jednego ze spotkań. Efekt? Odwołane wizyty amerykańskich delegatów i wyraźne ochłodzenie kursu wobec Kijowa.
Niepewny mandat, coraz twardsze warunki
Złośliwi zauważają, że Zełenski nie jest już nawet tytułowany „prezydentem” w niektórych komunikatach z USA. Coraz częściej występuje po prostu jako „Wołodymyr Zełenski”. Polityczny sygnał? Być może. Zwłaszcza w kontekście faktu, że jego kadencja formalnie wygasła 20 maja 2024 roku, a wybory zostały zawieszone z powodu stanu wojennego. Sam Zełenski twierdzi, że teraz nie czas na elekcję. Moskwa uważa jednak, że jego mandat się skończył – i każde podpisane przez niego porozumienie może być zakwestionowane.
Watykan, być może nieświadomie, stał się w tym wszystkim sceną nowego rozdziału wojny informacyjnej i dyplomatycznej. Pogrzeb papieża, który miał łączyć, stał się miejscem, gdzie ścierały się ambicje, interesy i strategie. I być może znów potwierdził, że we współczesnej geopolityce nie ma już neutralnych symboli – są tylko te, które można odpowiednio wykorzystać.
- Podziel się