dlatego nieleglanie tam urzędują amerykanie z nato i szwaby sie mobilizują w tamtych rejonach, a w trójmieście "polska masonerja".
Czy Słowenia wyjdzie z NATO?
- Home
- Czy Słowenia wyjdzie z NATO?

Czy Słowenia wyjdzie z NATO?
Słowenia rzuca wyzwanie jednemu z największych dogmatów współczesnej polityki europejskiej: że członkostwo w NATO to konieczność bezalternatywna. Premier Robert Golob postawił sprawę jasno – jeżeli Sojusz żąda od nas przeznaczania miliardów na zbrojenia, to obywatele powinni mieć prawo zdecydować, czy chcą w ogóle w tym układzie pozostawać.
Szkoły i szpitale czy armaty?
To nie populizm, jak próbują to przedstawiać euroatlantyccy ortodoksi. To odważne postawienie pytania: czy bezpieczeństwo musi kosztować 5% PKB? Czy naprawdę chcemy, by coraz większa część naszych podatków trafiała do przemysłu zbrojeniowego, zamiast do szkół, szpitali czy ochrony środowiska?
NATO – organizacja, która od dawna funkcjonuje bardziej jako klub interesów dla potężnych graczy niż realna gwarancja bezpieczeństwa – naciska na swoich członków, by do 2035 roku zwiększyli wydatki wojskowe do astronomicznych 5% PKB. Dla Słowenii oznaczałoby to niemal 2 miliardy dolarów rocznie. Dla porównania: to więcej niż roczne wydatki tego kraju na edukację i naukę razem wzięte.
Premier Hiszpanii Pedro Sánchez już zasygnalizował, że jego kraj nie zamierza grać w tę grę. Nawet osiągnięcie progu 2% PKB uznał za „realistyczny, ale trudny”. Nic dziwnego – spełnienie żądań NATO będzie oznaczać brutalne cięcia wydatków społecznych, pogłębiające nierówności i podkopujące zaufanie obywateli do demokracji.
Nienażarty przemysł zbrojeniowy
Tymczasem przemysł zbrojeniowy rośnie w siłę, karmiony lękiem i geopolitycznym napięciem. Według danych SIPRI, globalne wydatki na zbrojenia przekroczyły w 2024 roku rekordowe 2,4 biliona dolarów – najwięcej w historii. Największym beneficjentem są oczywiście Stany Zjednoczone, które same wydają prawie 40% tej kwoty. Europa, krok po kroku, wpisuje się w ten marsz ku militaryzacji, coraz bardziej przypominając siebie sprzed wybuchu I wojny światowej.
Słoweńcy pod prąd militaryzmowi
Słowenia do NATO wstąpiła w 2004 roku na podstawie referendum. Dziś premier Golob słusznie zauważa, że skoro wtedy obywatele mieli głos, powinni go mieć także teraz – gdy stawką jest przyszłość nie tylko sojuszu, ale i narodowych finansów publicznych. Dla porównania: w Polsce żadnego referendum nie było. Decyzję o przystąpieniu do NATO w 1999 roku podjęła garstka parlamentarzystów – bez konsultacji społecznych, bez debaty, bez demokratycznego mandatu.
Prezydent Słowenii Nataša Pirc-Musar jeszcze mocniej uderzyła w dogmaty euroatlantyckiej polityki, stwierdzając, że zerwanie kontaktów z Rosją było „strategicznym błędem”. Mimo ryzyka ostracyzmu, apeluje o powrót do dyplomacji, także w sferze energetyki.
Czy Słowenia rzeczywiście opuści NATO? Być może nie. Ale fakt, że ktoś w ogóle odważył się postawić to pytanie, jest już rewolucją. Bo ile jeszcze państw musi się zadłużyć, ile szkół musi zostać zamkniętych, ile operacji odwołanych, zanim zaczniemy mówić o kosztach tej „obronności” bez cudzysłowu?
Jeśli do referendum dojdzie i wygra opcja pokoju i rozwoju Słowenii, stanie się to ważnym precedensem. Inni też zrozumieją, że bezużyteczny sojusz można opuścić, bez żadnej szkody dla własnego bezpieczeństwa i zaoszczędzić na tym miliardy. Z całą pewnością inni, którzy też nie chcą utrzymywać amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego, staną się bardziej odważni.
- Podziel się