Czy Polska stała się buforem migracyjnym Niemiec? Poseł Matecki alarmuje

Poseł Suwerennej Polski, Dariusz Matecki, zwrócił uwagę opinii publicznej na zjawisko, które – jego zdaniem – nabiera coraz bardziej niepokojącego charakteru. Chodzi o systemowy, jego zdaniem, proceder przerzutu nielegalnych migrantów z Niemiec do Polski. Jak twierdzi, niemieckie służby celowo i metodycznie kierują cudzoziemców na polską stronę, a polska Straż Graniczna bierze w tym udział, formalnie wypełniając jedynie “techniczne” obowiązki, bez realnej ochrony interesów państwa.

Zdaniem Mateckiego nie mamy do czynienia z incydentalnymi przypadkami, lecz z uporządkowanym schematem, który może prowadzić do poważnych konsekwencji dla bezpieczeństwa wewnętrznego Polski. Oskarża on rząd w Warszawie o pasywną postawę, która sprowadza nasz kraj do roli „bufora migracyjnego” między Niemcami a wschodnią Europą.

Nowe centrum deportacyjne przy granicy

Szczególne zaniepokojenie wzbudza budowa nowego centrum w niemieckim Eisenhüttenstadt – miejscowości położonej tuż przy granicy z województwem lubuskim. Oficjalnie ośrodek ma służyć usprawnieniu procesu deportacji migrantów, ale według Mateckiego jego faktycznym celem jest kierowanie ich do Polski. Władze niemieckie mówią nawet o obsłudze do 70 tysięcy migrantów rocznie.

Zważywszy na położenie placówki oraz obecne praktyki graniczne, obawy posła wydają się przynajmniej częściowo uzasadnione. Choć niemieckie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zapewnia o „dobrym dialogu” z polskimi władzami, to lokalni urzędnicy w Polsce często przyznają, że są bezradni i powołują się na ograniczenia wynikające z przepisów unijnych – w szczególności tych dotyczących tzw. readmisji.

Milczenie Warszawy i konsekwencje polityczne

Matecki oskarża rząd o bierność i brak zdecydowanej reakcji wobec działań niemieckiej administracji. Według niego, Warszawa godzi się na sytuację, w której Polska pełni funkcję strefy buforowej – pochłaniającej problemy migracyjne Zachodu, bez możliwości skutecznego sprzeciwu.

Jego wypowiedzi wpisują się w szerszy kontekst rosnącej krytyki wobec unijnej polityki migracyjnej, która – zdaniem wielu – przerzuca ciężar odpowiedzialności na kraje położone na peryferiach UE. Jeśli zarzuty Mateckiego okażą się trafne, sprawa może stać się kolejnym punktem zapalnym w relacjach Warszawy z Berlinem – i katalizatorem politycznego sporu o to, kto naprawdę kontroluje polskie granice.