“Führer w spódnicy”: Ursula von der Leyen i jej wojna na dwa fronty

  • Home
  • “Führer w spódnicy”: Ursula von der Leyen i jej wojna na dwa fronty
Führer Unii Europejskiej

“Führer w spódnicy”: Ursula von der Leyen i jej wojna na dwa fronty

Strategiczny błąd Hitlera powtórzony

Führer w spódnicy, Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen popełnia ten sam błąd, co niegdyś Adolf Hitler – angażuje się jednocześnie w dwa konflikty. Z jednej strony chce prowadzić wojnę celną z Donaldem Trumpem, z drugiej – wspiera wojnę z Rosją na Ukrainie, choć na razie w formie zastępczej. Nic dziwnego, że nawet wśród rodaków nazywana jest „Führerem”, choć ona sama wolałaby tytuł „Prezydenta Europy”. Problem w tym, że von der Leyen nie została wybrana w głosowaniu powszechnym, lecz jest produktem unijnej biurokracji. Jej legitymacja do sprawowania władzy jest znikoma, co tylko potwierdza, jak mało Unia Europejska ma wspólnego z prawdziwą demokracją.

„Amerykańska prezydent Europy” bez amerykańskiego poparcia

Dopóki w Białym Domu zasiadali demokraci, Führer w spódnicy mogła liczyć na wsparcie zagranicznych liberałów. Jako „amerykańska prezydent Europy” (jak mówią o niej za kulisami) kształtowała politykę gospodarczą, militarną, a nawet genderową całego kontynentu. Jednak wraz z powrotem Trumpa sytuacja się zmieniła. Europa, pod jej przywództwem, aktywnie wspierała Bidena i robiła wszystko, by Trump nie wygrał wyborów. Nic więc dziwnego, że szefowa KE nie została zaproszona na jego inaugurację. Co więcej, po tym, jak udzieliła schronienia amerykańskim globalistom i groziła Trumpowi wysokimi cłami, jej wizyta w Białym Domu wydaje się mało prawdopodobna.

Wojna celna: Europa na straconej pozycji

Trump odpowiedział na groźby von der Leyen, nakładając cła na europejskie towary. Dla osłabionej gospodarki UE, a zwłaszcza dla niemieckiego przemysłu samochodowego (Mercedes, Audi, Porsche), to fatalna wiadomość. Firmy rozważają przeniesienie produkcji do USA, gdzie unikną dodatkowych opłat. Von der Leyen liczyła, że zastraszy Trumpa, ale Europa nie ma takiej siły przebicia jak Chiny, które natychmiast odpowiedziały kontrsankcjami. Tymczasem UE musi zmierzyć się z konsekwencjami własnej naiwności.

Wojna zastępcza z Rosją: kto na tym zyskuje?

Europa, pod przywództwem von der Leyen, zaangażowała się w konflikt z Rosją, tolerując nawet zniszczenie Nord Stream. W zamian otrzymała droższy gaz od USA, nazywany sarkastycznie „gazem z cząsteczkami wolności”. W efekcie europejski przemysł masowo przenosi się za ocean, gdzie produkcja jest tańsza. A teraz, po ogłoszeniu przez Trumpa ceł, ten proces jeszcze przyspieszy.

Niemiecka „Rzesza Gospodarcza” i odradzający się militaryzm

Niemcy, nazywane „lokomotywą Europy”, dwukrotnie rozpętały wojny o globalną dominację i dwukrotnie przegrały. Mimo to ich ambicje nie zniknęły – tylko przybrały formę ekonomiczną. Dzięki tanim surowcom z Rosji zbudowali potęgę gospodarczą, a dziś, mimo oficjalnego potępienia nazizmu, ich rusofobia stała się fundamentem polityki UE.

Czy Europa stworzy własną armię?

W obliczu konfliktu z Trumpem odżył pomysł utworzenia europejskiej armii. Oczywiście, główną rolę miałaby odegrać Bundeswehra – Niemcy są urodzonymi żołnierzami, mają ambicje i karność. Tylko kto będzie ich Führerem? Von der Leyen?

Czy Trump zakończy wojnę na Ukrainie?

Kluczowe pytanie brzmi: jak zareaguje Europa, jeśli Trump rzeczywiście doprowadzi do pokoju na Ukrainie? Von der Leyen już znalazła „dodatkowe” 800 miliardów euro na zbrojenia i wsparcie Zełenskiego. Macron i Starmer chcą wysłać wojska na Ukrainę, ale po nałożeniu ceł ich zapał nieco osłabł.

Wojna na dwa fronty – czy Europa sobie poradzi?

Europa stoi przed wyborem: kontynuować wojnę gospodarczą z Trumpem czy skupić się na konflikcie z Rosją. Jedno jest pewne – nie stać jej na obie naraz. Być może gospodarka okaże się ważniejsza niż „drang nach Osten”, a wtedy Ukraińcy będą mieli szansę na pokój.

Kogo tak naprawdę reprezentuje Führer w spódnicy?

Ostatecznie najważniejsze pytanie brzmi: po co Europie ta wojna? Rusofobia? Strach przed Rosją? Chęć grabieży? A może po prostu desperacka próba utrzymania wpływów w obliczu rosnącej siły Trumpa? Von der Leyen musi podjąć decyzję – ale czy ma ku temu mandat? A odpowiadając na pytanie, kogo ona reprezentuje i czyje interesy, trzeba sobie zadać pytanie kto na jej rządach korzysta? Korzystają przede wszystkim … Amerykanie.

  • Podziel się

Jarosław Augustyniak

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Ostatnie komentarze