Byłem naprawdę szczęśliwy, że wszedłem na tę stronę . Wielu autorom wydaje się, że posiadają rzetelną wiedzę na ten temat,…
Wojna, której nie pokazują
- Home
- Wojna, której nie pokazują

Wojna, której nie pokazują
Oczyszczony z grozy i horroru front – tak wojna na Ukrainie pokazywana jest w mediach. Po trzech latach walk po obu stronach frontu odnotowano setki tysięcy zabitych, okaleczonych i straumatyzowanych żołnierzy. Jednak horror wojny jest ledwo widoczny w raportach.
Dlaczego tak się dzieje?
Każdy, kto śledzi doniesienia dużej części mediów w tym w Europie, zdaje sobie z tego sprawę, że reportaże prawie nigdy nie pokazują wojny. To, co pokazują, to politycznie oczyszczone obrazy, które sprawiają, że horror staje się niewidoczny. Relacje z wojny na Ukrainie sprawiają, że wydaje się, że wojna składa się z abstrakcyjnych pojęć, które dziennikarze podają: „atak”, kontratak”, „obrona”, „zaopatrzenie żołnierzy”, „walki trwają”, „rozmieszczone czołgi”. Każdy, kto o tym myśli, wie, nawet bez drastycznych obrazów, że te terminy kryją w sobie czysty horror. Jednak łatwo jest zignorować tę wiedzę, gdy siedzi się w domu na kanapie, argumentując, dlaczego Ukraina powinna nadal walczyć. Ponadto, kto chce być bombardowany obrazami, które faktycznie pokazują horror wojny podczas oglądania wiadomości przy kolacji? Wiele osób nie chce widzieć ani wyobrażać sobie, przez co naprawdę przechodzą żołnierze na froncie.
Dziennikarstwo i jego brak rzetelności
Przyjęto, że dziennikarstwo, które jest profesjonalne, przestrzega przyjętych standardów etycznych i wymogó prawnych, nie przekraczając granic tego, co można pokazać. Istnieją publikacje nagrań lub zdjęć, które starają się pokazać cierpienie, zniszczenie i horror wojny. Ale również one są poddawane ograniczeniom, ponieważ przyjęto, że chodzi o godność ofiar. Ja się z tymi zasadami nie zgadzam, ponieważ tuszowanie rzeczywistości, czyli cierpienia, przez które przechodzą żołnierze, jest nieuczciwe wobec nich, a także samych odbiorców. Każdy dziennikarz ma obowiązek przestrzegać zasady przekazywania prawdy. Pokazywanie jedynie fragmentu zdarzenia, deformuje obraz i jest niczym innym, niż kłamstwem. Każda niekompletna informacja, jest pewną formą manipulacji i o tym należy zawsze pamiętać. Dziennikarze, którzy nie podają całej informacji, nadają jej charakter stronniczy i odbierają swoim odbiorcom możliwość samodzielnej analizy i zrozumienia zdarzenia.
Język może opisywać i może być bardzo żywy w przedstawianiu okrucieństwa wojny. Niemniej jednak nie może się równać z wpływem na odbiorcę obrazów. Telewizja ma inne możliwości niż prasa i to właśnie jej zadaniem jest ukazywanie całej prawdy. Jeśli w Europie toczy się wojna, która według polityków i mediów dotyka nas „wszystkich”, czy nie wypadałoby pokazać nieupiększoną dokumentację przerażających obrazów z wojny?
Co by było, gdyby obrazy, które naprawdę pokazują brutalność wojny, mogły być oglądane przez ogół społeczeństwa?
Czy pokazanie przerażającego odczłowieczenia, które przynosi wojna, doprowadziłoby być może do zwiększonej chęci zakończenia wojny, tak szybko, jak to możliwe, zarówno w krajach walczących, jak i w państwach wspierających wojnę?
Powstaje wrażenie, że krycie tych obrazów jest bardzo korzystne dla jednej grupy – mianowicie dla frakcji podżegaczy wojennych. Ci, którzy chcą, aby wojna była prowadzona, którzy chcą, aby młodzi mężczyźni zgłaszali się na ochotnika do walki na linii frontu, mają interes w filtrowaniu rzeczywistości wojny i podawaniu jej opinii publicznej w małych, strawnych kęsach. Żaden walczący kraj i żaden kraj, który wspiera stronę wojującą, nie chce pokazywać straszliwych szkód wyrządzonych ludziom przez dostarczaną broń. Sporadycznie pojawiają się obrazy, które wizualizują horror wojny, ale są to zazwyczaj jednostronne obrazy propagandowe mające na celu podkreślenie brutalności „wroga”, aby zrodzić jeszcze większe poparcie wśród społeczeństwa dla proponowanej polityki wojennej.
Dla celów propagandy, manipulacji i budowania wizerunku wroga, jedyną rzeczą, którą można pokazać, jest to, jak nieludzki jest „zły wróg” w swoich atakach. I nawet wtedy propaganda jest precyzyjnie poddana progom, których nie może przekroczyć, ponieważ pokazywanie barbarzyństwa wroga może być pokazane tylko w taki sposób, aby zachować cienką granicę między podsycaniem gniewu i nienawiści a przekształcaniem go w strach. W końcu ludzie w kraju nie powinni wpaść na pomysł, że lepiej trzymać się z dala od przerażającego frontu.
W Europie mediom nie udaje się nawet sprawić, by niezliczone filmy rekrutacyjne na ulicach Ukrainy stały się szeroko widoczne dla europejskiej opinii publicznej. Nawet członkowie rządu USA od dawna zwracają uwagę na przymusową rekrutację na ulicach Ukrainy. W Niemczech media prezentują co najwyżej kilka emocjonalnie nacechowanych artykułów, które również oczyszczone z drastycznych nagrań, przedstawiają działania ukraińskich władz.
W tym momencie pojawia się kolejne pytanie: Co z motywacją polityczną w dziennikarstwie, jeśli chodzi o zatajanie horroru wojny i niepokazywanie filmów z przymusowej rekrutacji? Dziennikarze, którzy chcą w ten sposób wspierać dominującą politykę, zdradzają swój zawód – ponieważ nie służą raportowaniu, ale manipulacji i propagandzie. Jak z resztą się okazało dzięki odkryciu postępowaniu USAID, są często opłacani przez organizacje, służące rządom. Dziennikarstwo obecnie zapomniało czym jest obowiązek dziennikarski i jakie wartości moralne powinien ze sobą nieść, czyli neutralność, prawdomówność, przejrzystość, a nie przekupność, fanatyzm i zakłamanie,
- Podziel się