Dobry artykul. Stara jak swiat polityka mksymalnego wyniszczenia droga. To SAMO zrobili z naszymi zakladami poprzez zadluzenie. Dla USA nie…
Najgorsi spośród nas
- Home
- Najgorsi spośród nas
Najgorsi spośród nas
Żyjemy w świecie, w którym najgorsi spośród nas są najlepiej przez system nagradzani. Tak jest w świecie polityki, nauki i kultury.
Nienawiść do demokracji
W 2005 roku, francuski filozof, Jacques Rancière napisał książkę pt: „Nienawiśc do demokracji”. W tej złożonej krytyce współczesnych systemów politycznych, określanych jako „demokracje”, które starożytni Grecy, twórcy tej koncepcji, ze względu na wybory uznaliby za jej zaprzeczenie. W Grecji ludzi na stanowiska losowano, a nie wybierano. Miało to w założeniu zapobiec degeneracji „władzy ludu”, gdyż to nie najlepsi, ale ci którzy są najbardziej przebiegli i pozbawieni skrupułów, zwłaszcza gdy mają pieniądze na swoją promocje, mogą władać innymi. Filozof w swojej książce przypomniał pierwszego człowieka, który demokracji szczerze nienawidził. Był nim wielki grecki filozof, Platon. Ten sprzeciwiał się nienaturalnej wg niego równości ludzi, która materializowała się właśnie w demokracji. Uważał, że do władzy są predestynowani tacy jak on, ludzie mądrzy, filozofowie, arystokraci. Nie miałby nic przeciw demokracji, gdyby jej elementem były wybory. Wierzył, że lud wybierze najlepszych spośród siebie mimo tej „nienaturalnej” równości. Mylił się. A pokazują to współczesne tzw. demokracje, które z demokracji stworzyły mechanizm do reprodukcji oligarchii. Gdy stale rządzą niemal wszędzie tylko ci, którzy reprezentują interes klasy kapitalistycznej. Demokracja ta uległa już takiej degeneracji, ze w ostateczności, gdy oligarchii mogą grozić jakieś zmiany, wybory się po prostu unieważnia tak jak w Rumunii, albo kwestionuje, nakłada na niesfornych sankcje, jak w Gruzji czy na Białorusi.
Kto może ponieść takie koszty?
Wybory w USA, łącznie (kampania Harris i Trumpa) kosztowały niewiele mniej niż 1,5 mld dolarów.
Najlepszy, najmądrzejszy i najuczciwszy kandydat nie ma z tymi, których popierają najbogatsi, żadnych szans. Dlaczego? Bo bez pieniędzy na reklamę, bez olbrzymich pieniędzy, nikt o nim nawet nie usłyszy. Dlatego warto się zastanawiać, kim są ludzie, którzy są tak hojnie sponsorowani przez oligarchów, wielkie koncerny i korporacje? Czego oczekują po swoich protegowanych a czego my po nich oczekiwać możemy? Pytanie jest retoryczne. Oczekują przede wszystkim posłuszeństwa i realizacji interesów sponsorów. Płacą to wymagają. Każdy z tych kandydatów jest mniejszym lub większym klaunem, aktorem, który ma odegrać swoją rolę. Kariera polityczna takich ludzi już od samego początku nie opiera się na jakiś godnych pochwały czy podziwu przymiotach, ale na posłuszeństwie wobec tych co ich kariery już sponsorują, czy też o ten sponsoring się ubiegają i swoja postawą chcą na niego zasłużyć. To ludzie bez skrupułów, zdolni do każdej podłości, gotowi robić swoją karierę po trupach swoich przeciwników. Tak, to najgorsi spośród nas i najgorsi, najbardziej bezwzględni, potrafiący rozgrywać innych ludzi w swoich klanach nazywanych partiami, gdy robią karierę czy walczą o nominację jako kandydaci swoich partii
Zgniły świat artystów
Nie lepsi od polityków są tzw. naukowcy, dziennikarze i ludzie kultury. Spójrzmy na jeden wymowny przykład ze świata muzyki.
Na koniec swojej kadencji, Joe Biden wręczył „Medale Wolności” trzem osobom, z których każda na swój sposób dobrze służy amerykańskiej dominacji na świecie. Były to tak obrzydliwe postacie jak Hilary Clinton i George Soros. Wśród tych potworów, trzecim był irlandzki muzyk, lider popularnej grupy rockowej U2, Bono.
Czym Bono zasłużył sobie na ten „zaszczyt”? Tym co wielu innych artystów gotowych sprzedać swoje dusze imperium. W czasie ceremonii Bono został przedstawiony tymi słowami: „Prezydencki Medal Wolności zostaje przyznany Bono. Jako wokalista U2, jednego z odnoszących największe sukcesy zespołów rockowych w historii, Bono zmienia świat poprzez swoją sztukę i aktywizm. Zgodnie z irlandzką tradycją poezji, protestu, buntu i radości skomponował hymny na cześć pokoju i praw obywatelskich. Jako humanitarysta podnosi różne sprawy, od położenia kresu biedzie i chorobom po wezwanie do umorzenia długów krajów rozwijających się. Wspólnym rytmem dzieła jego życia jest siła wolności, więź, która łączy także Irlandię i Amerykę jako umiłowanych przyjaciół”.
Piękne słowa, ale w niczym nie pasują do Bono. Alan MacLeod napisał kilka lat temu świetny artykuł dla Mintpress News, swego rodzaju dossier powiązań Bono z niemal każdym większym menedżerem zachodniego imperium, o jakim można tylko pomyśleć. Zaczynając od George’a W. Busha przez Baracka Obamę, Henry’ego Kissingera, Emmanuela Macrona, Laurence’a Summersa, aż po Światowe Forum Ekonomiczne . Byłemu izraelskiemu prezydentowi Szimonowi Peresowi zadedykował piosenkę i napisał wiersze o ukraińskim prezydencie Wołodymyrze Zełenskim, nazywając go świętym niczym św. Patryk, patron Irlandii. Zdecydowanie wie jak i komu się przypodobać.
Na WEF śpiewał o zaletach kapitalizmu, mówiąc, że „wyciągnął on z biedy więcej ludzi niż jakikolwiek inny system”. O milionach ofiar tego systemu, zabijanych w imię interesu bogatych na całym świecie, nawet się nie zająknął nigdy. Sam przecież jest tym bogatym.
Śmiało można powiedzieć, że gdyby neoliberalizm miał twarz, byłaby to twarz Bono. To przecież jeden z najbogatszych wśród żyjących muzyków.
Artyści na Zachodzie bardzo rzadko stoją ze zwykłymi ludźmi
Tzw. Eksperci, reporterzy, naukowcy, filmowcy, i artyści zaprzedani systemowi, który dzięki temu pozwala im się bogacić, potrafią sprzedać nam ludobójstwo, kapitalizm i imperializm tak byśmy nie widzieli w nim niczego złego. Sprzedają nam propagandę, aby nas oszukać, żebyśmy myśleli, że to wszystko wokół nas jest zdrowe i normalne. A system nagradza ich, kontraktami, udziałem w wielkich imprezach czy tym nic nie wartym „medalem wolności”.
Człowiek przyzwoity, uczciwy i mądry, rzadko wysoko zajdzie. A jeśli tak się zdarzy, że zajdzie to rzadko nie da się skorumpować, bo pokusy są zbyt duże.
- Podziel się